To nie Hezbollah, ale prawdopodobnie Palestyńczycy ostrzelali rakietami północny Izrael z terytorium Libanu. Według Jerozolimy, za atakiem stoi ugrupowanie Ludowy Front Wyzwolenia Palestyny. Do porannego ostrzału izraelskiego terytorium nie przyznało się jak na razie żadne ugrupowanie. W ataku dwie osoby zostały lekko ranne.
Seria rakiet uderzyła w rejon izraelskiego miasta Naharija, wojska izraelskie odpowiedziały ogniem artyleryjskim. Według izraelskiej policji, z Libanu wystrzelone zostały trzy lub cztery
pociski. Później informowano o kolejnych ostrzałach, jednak jak poinformowała izraelska armia okazały się one fałszywe. Alarm został wszczęty prawdopodobnie przez dźwięk samolotów odrzutowych. Rząd Libanu zapewnił, że przeprowadzi szczegółowe śledztwo w tej sprawie. Atak -podkreślił premier Faud Siniora - stanowi naruszenie rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ, która doprowadziła w 2006 roku do powstrzymania wojny między Izraelem a libańskim Hezbollahem.
Nad ranem Izrael nasilił ofensywę na południu Strefy Gazy. Według świadków, granicę Strefy przekroczyły dziesiątki izraelskich czołgów, kierując się w stronę Rafah, w pobliżu granicy z Egiptem. Czołgi izraelskie, wspierane przez helikoptery, posuwają się także w kierunku miasta Khan Tunis, jednego z bastionów Hamasu. Na Rafah spadły też bomby – celem były tunele, którymi przemycana jest z Egiptu broń do Strefy Gazy. Na krótko przed nalotami dowództwo izraelskie wezwało mieszkańców rejonów przy granicy z Egiptem do opuszczenia ich domów. Na razie nie ma informacji o ofiarach. Dzisiaj w Kairze odbędą się rozmowy o egipsko-francuskiej propozycji rozejmu na Bliskim Wschodzie. Spotkają się przedstawiciele Izraela, Autonomii Palestyńskiej i sprawującego władzę w Strefie Gazy Hamasu.