Prezydent Niemiec Christian Wulff podał się do dymisji. To konsekwencja wniosku hanowerskiej prokuratury o uchylenie mu immunitetu. Niemiecka kanclerz Angela Merkel zapowiedziała, chadecko-liberalna koalicja rządząca będzie rozmawiać z opozycją, aby wystawić wspólnego kandydata na następcę prezydenta.
Angela Merkel podkreśliła, że z szacunkiem ale i z głębokim żalem przyjęła decyzję Wulffa o rezygnacji z urzędu. Christian Wulff i jego żona Bettina godnie reprezentowali Niemcy w kraju i za granicą. Obojgu za to dziękuję - oświadczyła.
O swojej decyzji Christian Wolff poinformował w piątek przed południem. Nasz kraj, Republika Federalna Niemiec, potrzebuje prezydenta, który bez ograniczeń może poświęcić się narodowym i międzynarodowym wyzwaniom, prezydenta, który cieszy się zaufaniem szerokiej większości obywateli. Wydarzenia minionych dni i tygodni zaszkodziły temu zaufaniu i możliwościom mojej pracy - powiedział.
Do czasu wyboru nowego prezydenta obowiązki głowy państwa będzie pełnił premier Bawarii Horst Seehofer.
Po raz pierwszy w historii RFN prokuratura chce wszcząć postępowanie wobec głowy państwa. Prokuratura podejrzewa Wulffa o przyjmowanie i udzielanie korzyści majątkowych w czasie, gdy był jeszcze premierem landu Dolnej Saksonii.
O uchyleniu immunitetu głowy państwa decyduje Bundestag. Ale w związku z dymisją Wulffa głosowania jest niepotrzebne; prokuratura będzie mogła natychmiast wszcząć postępowanie.
Dymisji prezydenta żądała opozycja. Urząd prezydenta już tak ucierpiał, że potrzebuje takiego gestu - mówiła sekretarz generalna SPD Andrea Nahles. Socjaldemokraci zaproponowali też Merkel wyłonienie ponadpartyjnego kandydata na prezydenta.
Od dwóch miesięcy nie milknie krytyka wobec prezydenta RFN, a media rozpisują się o jego relacjach z zamożnymi biznesmenami. Skandal wybuchł w grudniu zeszłego roku, gdy dziennik "Bild" ujawnił, że kilka lat temu Wulff pożyczył pół miliona euro na korzystnych warunkach od żony znajomego przedsiębiorcy, co zataił przed parlamentem Dolnej Saksonii.
W kolejnych tygodniach media publikowały coraz to nowe historie o tym, że Wulff chętnie korzystał z zaproszeń do posiadłości zamożnych przedsiębiorców, oferowanych mu rabatów na samochody czy darmowych biletów lotniczych.
W 2007 r. Wulff spędził urlop w luksusowym hotelu na wyspie Sylt na zaproszenie producenta filmowego Davida Groenewolda. Land Dolna Saksonia przyznał Groenewoldowi poręczenia kredytowe, z których ten potem jednak nie skorzystał.
Dodatkowo prezydentowi zarzucono próbę wywierania nacisku na media, bo zadzwonił do redaktora naczelnego "Bilda" i prosił o wstrzymanie publikacji artykułu o korzystnym kredycie.
Czas na kobietę jako prezydenta - takie hasło rzuciły opozycyjne niemieckie partie po tym, gdy kanclerz Angela Merkel obiecała, że będzie ze wszystkimi konsultować następcę Christiana Wulffa. Rozmowy o następcy zaczną się już w sobotę. Ciekawe komu za kilka dni kanclerz uściśnie rękę z gratulacjami.