Gambijska armia zajęła biura komisji wyborczej w stolicy kraju, Bandżulu - poinformował jej szef Alieu Momarr Njai. Do Gambii przybyli zachodnioafrykańscy przywódcy, by przekonać prezydenta Yahyę Jammeha do uznania wyników wyborów i oddania władzy.
Wojskowi weszli do mojego biura i powiedzieli, żebym niczego nie dotykał i żebym wyszedł. Boję się o swoje bezpieczeństwo - powiedział przewodniczący komisji, która 2 grudnia ogłosiła zwycięstwo w wyborach prezydenckich biznesmena, lidera opozycji Adamy Barrowa. Personelowi komisji zakazano wstępu do biur.
Yahya Jammeh rządził w Gambii od 22 lat. Początkowo uznał swoją porażkę, jednak w piątek ogłosił, że wybory zostały sfałszowane i wezwał do ich powtórzenia. Oświadczył też, że padł ofiarą "niemożliwych do przyjęcia nieprawidłowości". Jammeh, który objął władzę w tym małym kraju w Afryce Zachodniej w 1994 roku w rezultacie zamachu stanu i rządził w stylu autorytarnym przez 22 lata, powiedział, że zaleca "nowe, transparentne wybory, które usankcjonuje bogobojna i niezależna komisja".
Stanowisko prezydenta stawia pod znakiem zapytania pokojowe przekazanie władzy w kraju uważanym powszechnie za państwo policyjne i rządzone autorytarnie od ponad 50 lat.
Delegacja przywódców Wspólnoty Gospodarczej Państw Afryki Zachodniej (ECOWAS) przybyła we wtorek do Bandżulu, by apelować do Jammeha o przekazanie władzy. "Mam nadzieję, że będziemy mogli porozmawiać i wola narodu przeważy" - powiedziała prezydent Liberii Ellen Johnson Sirleaf, która przewodniczy teraz ECOWAS.
Na ulicach Bandżulu byli we wtorek żołnierze. ONZ wezwała wcześniej armię Gambii do zachowania neutralności, obawiając się, że siły bezpieczeństwa wywodzące się z grupy etnicznej Jola, do której należy też Jammeh, mogą wywołać poważny konflikt o podłożu etnicznym.
Według oficjalnych wyników wyborów z 1 grudnia, Adama Barrow, obecnie deweloper, a niegdyś ochroniarz w sklepie w Londynie, dostał 45,5 proc. głosów, a Jammeh 36,7 proc.
Barrow powinien objąć urząd w końcu stycznia. Zapowiadał "nową Gambię", w tym m.in. wycofanie się z ogłoszonego przez Jammeha w listopadzie wyjścia Gambii z Międzynarodowego Trybunału Karnego oraz powrót do brytyjskiej Wspólnoty Narodów. Anulowana miała być ponadto deklaracja sprzed roku, określająca Gambię jako republikę islamską.
Jammeh od dawna oskarżany był o torturowanie przeciwników politycznych i tłumienie wszelkich oznak sprzeciwu.
Gambia to mały muzułmański kraj z niewielką mniejszością chrześcijańską, położony nad rzeką o tej samej nazwie w zachodniej Afryce. Liczy niecałe 1,9 mln mieszkańców, a gospodarka w coraz większym stopniu uzależniona jest od dochodów z turystyki. W lipcu 1994 roku doszło tam do zamachu stanu, a Jammeh został przewodniczącym Tymczasowej Rady Rządzącej Sił Zbrojnych. Od 1996 roku jest prezydentem.
(az)