Ponad 11 mln dolarów zniknęło z państwowego skarbca po wyjeździe z Gambii na emigrację byłego prezydenta tego kraju Yahii Jammeha - poinformował Mai Ahmad Fatty, doradca nowego prezydenta Adamy Barrowa. Do stolicy wkroczyły siły ekspedycyjne.
Według świadków Jammeh wywiózł też za granicę luksusowe samochody i wiele innych przedmiotów.
Fatty oświadczył, że eksperci próbują obecnie oszacować dokładną wielkość strat.
Jammeh udał się w sobotę na emigrację po 22 latach sprawowania władzy. Nie chciał uznać swojej porażki w wyborach prezydenckich z 1 grudnia 2016 r., ale ostatecznie ustąpił po mediacji przywódców sąsiednich państw i groźby interwencji wojskowej.
Zgodził się ustąpić pod warunkiem uzyskania amnestii, która objęłaby wszystkie jego działania jako szefa państwa, oraz pozwolenia na pozostanie w kraju. Jednak ten ostatni warunek nie został zaakceptowany przez przedstawicieli regionalnej Zachodnioafrykańskiej Wspólnoty Gospodarczej ECOWAS.
Barrow, który został już zaprzysiężony jako nowy szef państwa, wciąż przebywa w sąsiednim Senegalu i na razie nie wiadomo kiedy powróci do Gambii.
W niedzielę do stolicy Gambii, Bandżul, wkroczyły siły korpusu ekspedycyjnego ECOWAS w ramach operacji, której celem jest czuwanie nad bezpieczeństwem kraju podczas objęcia władzy przez nowego prezydenta Adamę Barrowa.
Licząca 2 mln mieszkańców Gambia, dawna kolonia brytyjska i obecnie najmniejszy kraj afrykański, jest według ONZ jednym z 20 najbiedniejszych krajów świata.
(abs)