"Kolejna butelka szampana otwarta na Kremlu. Muszą im się kończyć zapasy" - powiedział rosyjski opozycjonista Władimir Kara-Murza, odnosząc się do decyzji Donalda Trumpa o wstrzymaniu transmisji Głosu Ameryki i Radia Wolna Europa, stacji uznawanych za symbole amerykańskiej demokracji dla społeczeństw w autorytarnych reżimach. Krytycy ostrzegają, że zamknięcie wolnych mediów osłabi wizerunek i wpływy USA na świecie, na czym bez wątpienia skorzystają m.in. Rosja i Chiny.

W sobotę na mocy rozporządzenia prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa, po ponad 75 latach działania wstrzymane zostały transmisje szeregu publicznie finansowanych stacji radiowych i telewizyjnych, w tym tych największych i najbardziej znanych - Głosu Ameryki i Radia Wolna Europa (RFE).

Wszyscy dziennikarze Głosu Ameryki (Voice of America, VOA) zostali wysłani na przymusowy urlop. Radio Wolna Europa zostało poinformowane o zakończeniu finansowania przez Agencję ds. Globalnych Mediów USA (USAGM). Ustanowione w 1950 r. media mają ponad 2 tys. pracowników, budżet 270 mln dolarów i nadawały w 49 językach do widowni szacowanej na 361 mln ludzi tygodniowo. Głos Ameryki funkcjonował od 1942 r., zaś Radio Wolna Europa - od 1950 r.

Obwieszczając w sobotę decyzję, Biały Dom stwierdził, że decyzja przywódcy Ameryki "zapewni, iż podatnicy nie będą więcej opłacać radykalnej propagandy", nazywając VOA "głosem radykalnej Ameryki", przytaczając szereg głosów krytycznych na temat działalności stacji i jej rzekomego lewicowego profilu.

Legalność wydanego przez prezydenta USA dekretu, nakazującego USAGM "ograniczenie wykonywania funkcji ustawowych i związanego z nimi personelu do minimum wymaganego przez prawo", jest podważana przez część prawników (twierdzą oni, że media te zostały powołane przez ustawę Kongresu i tylko Kongres może je zamknąć) i będzie prawdopodobnie przedmiotem sporów sądowych, podobnie jak jego wcześniejsze analogiczne działania w celu zamknięcia agencji pomocowej USAID. Mimo to, niemal pewne jest, że Głos Ameryki i Radio Wolna Europa przestaną istnieć w obecnym kształcie.

Choć decyzja Donalda Trumpa była spodziewana - ludzie w otoczeniu prezydenta od dawna krytykowali te media, a Elon Musk domagał się ich zamknięcia - to nagłość decyzji zaskoczyła wiele osób.

Dalsza część artykułu pod materiałem video:

Każdy z nas liczył się, że może do tego dojść, bo mieliśmy już jedną serię zwolnień i nikt nie był pewny swojej pracy. Ale mimo wszystko jest to szok, że to naprawdę się stało, że trwająca od tylu dekad instytucja może z dnia na dzień zostać zamknięta - powiedziała PAP pochodząca z Ukrainy dziennikarka Głosu Ameryki.

To nie jest niespodzianka, ale łudziłem się, że wytrwamy przynajmniej do kwietnia, bo pracowałem nad właśnie nad nowym projektem śledczym - powiedział PAP dziennikarz pracujący w rosyjskiej sekcji Radia Wolna Europa.

"Ma się poczucie, że Ameryka o nas zapomina"

Krytycy decyzji Waszyngtonu wskazują na obie rozgłośnie jako ważny element amerykańskiej "soft power" i symbol amerykańskiej demokracji dla społeczeństw w autorytarnych reżimach, wspominając jej rolę jako alternatywy dla oficjalnej propagandy w państwach bloku wschodniego. Podobną rolę media te pełniły po zakończeniu zimnej wojny, prowadząc śledztwa w sprawie korupcji, nadużyć i zbrodni wojennych w Rosji czy prześladowań Ujgurów w Chinach, ale również odgrywając rolę w państwach, w których dochodziło do regresu demokracji, takich jak Gruzja.

Głos Ameryki odgrywał bardzo ważną rolę w Gruzji jako alternatywne źródło informacji niezwiązane z władzami. Takich źródeł mamy coraz mniej. Było też symbolem amerykańskiego zaangażowania na rzecz demokracji w naszym kraju. Widząc to wszystko, ma się poczucie, że Ameryka o nas zapomina, a władze będą mogły robić, co tylko chcą - powiedziała PAP gruzińska dziennikarka w przeszłości związana z Głosem Ameryki.

Anulowanie umowy o dotację dla Radia Wolna Europa/Radia Swoboda byłoby ogromnym darem dla wrogów Ameryki. Irańscy ajatollahowie, chińscy przywódcy komunistyczni i autokraci w Moskwie i Mińsku świętowaliby upadek RFE/RL po 75 latach. Oddanie naszym przeciwnikom zwycięstwa uczyniłoby ich silniejszymi, a Amerykę słabszą - powiedział prezes Radia Wolna Europa Stephen Capus. Bez nas prawie 50 mln ludzi w zamkniętych społeczeństwach, którym przekazujemy niezależne wiadomości i informacje każdego tygodnia, nie będzie miało dostępu do prawdy o Ameryce i o świecie - podkreślił.

Z opinią tą zgodził się Władimir Kara-Murza, rosyjski opozycjonista i wieloletni krytyk Władimira Putina, który w 2023 r. został skazany na 25 lat kolonii o zaostrzonym rygorze, a rok później został uwolniony w ramach wymiany więźniów. Kolejna butelka szampana otwarta na Kremlu. Muszą im się kończyć zapasy - skwitował.

W podobnym tonie sytuację ocenił były ambasador USA w Moskwie Michael McFaul. "Zamykając VOA i Radio Wolna Azja, Trump najwyraźniej zamierza wyeliminować kolejny instrument amerykańskiej siły. Można zapisać to jako kolejne zwycięstwo Putina i autorytarystów na całym świecie" - skomentował we wpisie na platformie X.

W obronie mediów stanął też szef dyplomacji Czech Jan Lipavsky. "Od Białorusi po Iran, od Rosji po Afganistan, RFERL i VOA pozostają jednymi z niewielu wolnych źródeł informacji dla tych, którzy żyją w ucisku. Uciszenie ich byłoby stratą nie tylko dla nich, ale dla nas wszystkich, którzy wierzymy w demokrację" - zaznaczył.