Władze Rzymu mają coraz większy problem z utrzymaniem porządku i spokoju wokół fontanny di Trevi - masowo odwiedzanej przez turystów. Mimo wysokich kar, mnożą się skoki do wody. Burmistrz chce wprowadzić zakaz zatrzymywania się przed fontanną.

W ostatnich tygodniach straż miejska i policja wielokrotnie interweniowały wyciągając ze słynnej fontanny kolejne osoby, które wchodzą tam z różnych powodów, zawsze na oczach tłumów turystów. Niektórzy chcą powtórzyć scenę z filmu "Dolce vita" Federico Felliniego, inni chcą popisać się przed zgromadzonymi tam ludźmi.

Mimo że barokowy zabytek, gruntownie niedawno odnowiony, jest strzeżony przez siły porządkowe, często nie udaje się zapobiec takim wyczynom. Ich sprawcy karani są grzywnami w wysokości 450 euro.

Burmistrz Wiecznego Miasta Virginia Raggi w wywiadzie telewizyjnym przyznała, że brakuje strażników miejskich, a zabytków do pilnowania jest bardzo dużo. Jeśli wzmocnię ich ochronę, to wtedy będę musiała ograniczyć liczbę funkcjonariuszy patrolujących ulice - podkreśliła. Ta kołdra jest bardzo krótka - zauważyła.

Jak zapewniła Raggi, patrole przy fontannie di Trevi zostaną zintensyfikowane, ale jednocześnie przygotowuje się wprowadzenie takiego systemu jej oglądania, który uniemożliwi zatrzymywanie się przed zabytkiem. Można będzie, według tej hipotezy, oglądać fontannę jedynie w ruchu, przechodząc powoli koło niej.

Kilka dni wcześniej szefowa władz dzielnicy w historycznym rzymskim centrum Sabrina Alfonsi wystąpiła z podobną propozycją, która przypomina obecny pomysł burmistrz.

Alfonsi uważa, że aby uniknąć wybryków i jednocześnie zapanować nad niekontrolowanym napływem turystów, zagrażającym zabytkowi, należy uznać go za muzeum pod gołym niebem. Dlatego jej zdaniem tak, jak w takich placówkach, trzeba zorganizować "korytarze" zwiedzania, żeby obecny chaos i tłok zastąpić porządkiem i uregulowaną trasą przejścia wokół tej perły architektury.

APA