Meksykański sąd wyznaczył termin pierwszego posiedzenia w sprawie polskich marynarzy. Chodzi o załogę masowca UBC Savannah, która została aresztowana na początku sierpnia w porcie w Altamirze. Wśród 22 zatrzymanych jest 3 Polaków – kapitan, pierwszy oficer i pracownik maszynowni. Sąd w Ciudad Victoria zbierze się w ich sprawie 2 września. Na posiedzeniu najprawdopodobniej zapadnie decyzja o ewentualnym rozpoczęciu procesu przeciwko załodze lub o zwolnieniu jej członków z aresztu. Mimo że mija kolejny tydzień od zatrzymania, żaden z marynarzy nadal nie usłyszał zarzutów.
Kłopoty załogi zaczęły się podczas rozładunku kruszywa, transportowanego z Kolumbii. Podczas opróżniania jednej z ładowni, niemal na samym jej dnie marynarze zauważyli podejrzane pakunki. Decyzją kapitana natychmiast wstrzymano prace i wezwano na miejsce kapitana portu oraz policję. Śledczy stwierdzili, że w workach znajduje się kokaina. W sumie zabezpieczono 250 kg narkotyków. Mimo że to polski kapitan wezwał policję - w ocenie meksykańskich śledczych to załoga odpowiada za przemyt. Po kilku dniach wszyscy członkowie załogi (3 Polaków, 19 Filipińczyków) zostali aresztowani.
W najbliższy poniedziałek do sądu zostali wezwani tylko Polacy. Chodzi o obecność tłumacza przysięgłego, który będzie towarzyszył marynarzom w trakcie zeznań. Na razie nie udało się znaleźć tłumacza języka filipińskiego, który przetłumaczy zeznania pozostałych członków załogi. Szuka go również cypryjska firma, która zatrudnia załogę UBC Savannah. Jak zapewnił nas jej przedstawiciel: Niewykluczone, że my ściągniemy na miejsce takiego tłumacza. W pierwszej kolejności jego poszukiwaniem zajmują się właściwe dla danego kraju służby konsularne. Na miejscu, w Ciudad Victoria przebywa też specjalny wysłannik firmy zarządzającej masowcem, który codziennie odwiedza aresztowanych, dostarczając im produkty pierwszej potrzeby.
Pierwszy oficer i spawacz przebywają we wspólnej celi z pozostałą częścią załogi. Kapitan statku otrzymał osobną celę. Kilkanaście dni po aresztowaniu trafił jednak do szpitala, ze względu na kłopoty zdrowotne. Leki, które przyjmował, zostały zarekwirowane podczas przeszukania statku. Miejscowi śledczy zażądali jednak powrotu Polaka do aresztu, mimo sądowego nakazu o leczeniu szpitalnym. Kapitan ponownie trafił więc do celi.
Jak nieoficjalnie ustaliliśmy, rodziny aresztowanych Polaków są zdesperowane i szukają pomocy zarówno w polskim resorcie spraw zagranicznych, a nawet w Komisji Europejskiej. Ich pisma pozostały jednak bez echa. W odpowiedzi na nasze pytania, polski MSZ odpowiedział jedynie:
"Uprzejmie informujemy, że Konsul RP w Meksyku pozostaje w kontakcie z Polakami, władzami oraz właścicielem statku i prawnikami wyznaczonymi przez właściciela statku. Konsul RP udziela pomocy konsularnej zgodnie z przepisami prawa polskiego i lokalnego. Jednocześnie uprzejmie informujemy, że nie udzielamy żadnych dodatkowych informacji w tej sprawie."
Masowcem UBC Savannah zarządza firma z siedzibą na Cyprze, należąca do niemieckiego konsorcjum, które z prośbą o zainteresowanie się sprawą i wsparcie marynarzy, zwrócił się do organów za naszą zachodnią granicą. Niemiecki MSZ wystosował notę do swojego meksykańskiego odpowiednika. Zabiegi dyplomatyczne nie przyniosły jednak jak dotąd żadnego przełomu w sprawie.