Rosyjski MSZ jest "oburzony" usunięciem pomnika "Wdzięczności Armii Czerwonej" w małopolskiej Limanowej. Nazywa to wręcz "świętokradztwem". Monument udało się rozmontować pod koniec czerwca po 20 latach starań. Teraz Moskwa domaga się wyjaśnień od polskiego rządu.
"W Polsce coraz częściej dochodzi do aktów wandalizmu wobec pomników czerwonoarmistów, a także do prób nieuzgodnionego ich przenoszenia" - twierdzi rosyjski MSZ.
W Limanowej - zdaniem rosyjskiej dyplomacji - "świętokradczą akcję władze gminne przeprowadziły naruszając polsko-rosyjską umowę o miejscach pamięci, bez zgody strony rosyjskiej".
Rosjanie ocenili usunięcie pomnika jako próbę jednostronnej rewizji i chęć wywoływania "wojny pomników" przed 70. rocznicą zwycięstwa Związku Radzieckiego w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej.
Pomnik "Wdzięczności Armii Czerwonej" w Limanowej wybudowano pod koniec lat 60. Najpierw stał na rynku, ale potem trafił do parku miejskiego.
Obelisk miał około 6 metrów wysokości. Płaskorzeźba na pomniku przedstawiała żołnierza radzieckiego z dziewczynką, górnikiem i góralem. Na pomniku był napis mówiący o "wieczystej" przyjaźni ze Związkiem Radzieckim. Pomnik przez lata popadał w ruinę.
Monument figurował w oficjalnym "Wykazie miejsc pamięci rosyjskich (radzieckich) obrońców ojczyzny poległych na terytorium Rzeczpospolitej Polskiej", będącym załącznikiem do umowy pomiędzy Polską i Rosją oraz w "Wykazie obiektów poświęconych Armii Czerwonej".