Japoński cesarz Akihito i cesarzowa Michiko przyjęli w poniedziałek rano czasu lokalnego w Pałacu Cesarskim w Tokio prezydenta USA Donalda Trumpa i pierwszą damę tego kraju Melanię Trump, którzy kontynuują swoją pierwszą azjatycką podróż - informują agencje.
Para cesarska przywitała Trumpów przy wejściu do rezydencji japońskich monarchów. 83-letni Akihito powiedział, że jest "bardzo szczęśliwy", mogąc przyjąć amerykańską pierwszą parę, a następnie wszyscy czworo zniknęli za zamkniętymi drzwiami pałacu, gdzie towarzyszyli im jedynie tłumacze - podała agencja EFE.
EFE zauważa, że amerykański przywódca prezentował się tego ranka szczególnie poważnie, w odróżnieniu od przyjacielskiego i spontanicznego usposobienia okazywanego przez niego zwykle podczas spotkań z głowami obcych państw. W niedzielę Trump rozegrał partię golfa z japońskim premierem Shinzo Abem, który mówił do prezydenta USA po imieniu, a po udanych zagrywkach obaj przybijali sobie "piątki".
Powaga prezydenta może wynikać z dochodzących zza oceanu informacji o tragicznej strzelaninie w Teksasie. W niedzielę czasu lokalnego w tym stanie (poniedziałek rano w Japonii) media poinformowały, że samotny napastnik otworzył ogień w kościele, zabijając co najmniej 26 osób i raniąc 24, zanim sam zginął.
Przed wizytą w Pałacu Cesarskim Trump wyraził szok "spowodowany tym strasznym aktem zła" i złożył kondolencje bliskim ofiar. "Niech Bóg będzie z mieszkańcami Sutherland Springs w Teksasie. FBI i inne organa ścigania są na miejscu (przestępstwa). Śledzę sytuację z Japonii" - napisał na Twitterze.