Papież Franciszek podczas mszy w Niedzielę Miłosierdzia Bożego wezwał wiernych, by nie lękali się doświadczenia wstydu. Bo to oznacza, wyjaśnił, że "nie godzimy się na zło". Dramat jest wtedy - dodał - "gdy już nie wstydzimy się niczego". Uroczystość Miłosierdzia Bożego w pierwszą niedzielę po Wielkanocy ustanowił święty Jan Paweł II w 2000 roku podczas kanonizacji siostry Faustyny Kowalskiej.
We mszy na placu Świętego Piotra z udziałem tysięcy wiernych uczestniczyło też kilkuset misjonarzy miłosierdzia z całego świata, czyli kapłanów, którzy w Roku Miłosierdzia otrzymali od Franciszka specjalne uprawnienia przy sprawowaniu sakramentu pokuty, czyli uwolnienie od grzechów, zastrzeżonych Stolicy Apostolskiej.
Papież powiedział w homilii: Możemy uważać się i określać za chrześcijan i mówić o wielu pięknych wartościach wiary, ale podobnie jak uczniowie potrzebujemy widzieć Jezusa dotykając Jego miłości.
Tylko w ten sposób - dodał - możemy dotrzeć do istoty wiary i, podobnie jak uczniowie, znaleźć pokój i radość silniejsze niż wszelkie wątpliwości.
Papież wskazywał: Aby doświadczyć miłości Boga trzeba pozwolić, by nam przebaczono.
Przyznał zarazem, że pójście do spowiedzi wydaje się trudne.
Jesteśmy kuszeni, aby wobec Boga postępować tak, jak uczniowie w Ewangelii: zabarykadować się za zamkniętymi drzwiami. Uczynili to ze strachu, a my też się boimy, wstydząc się otworzyć i wyznać grzechy - zauważył.
Jak mówił, potrzebna jest łaska zrozumienia wstydu; "postrzegania go nie jako zamknięte drzwi, lecz jako pierwszy krok spotkania".
Gdy doświadczamy wstydu, winniśmy być wdzięczni: oznacza to, że nie godzimy się na zło, i to jest dobre - wyjaśnił Franciszek.
Dramat pojawia się wtedy, gdy już nie wstydzimy się niczego - ostrzegł.
Nie lękajmy się doświadczenia wstydu! I przejdźmy od wstydu do przebaczenia- wezwał papież. Przestrzegał przed rezygnacją, którą opisał jako "drzwi zamknięte przed przebaczeniem Pana".
(j.)