Administracja prezydenta George'a Busha daje coraz częściej do zrozumienia, że zapowiadany jeszcze niedawno szybki odwet militarny za ostatnie ataki terrorystyczne w Nowym Jorku i Waszyngtonie nie nastąpią w najbliższym czasie. W Stanach Zjednoczonych tymczasem pojawiają się oznaki zniecierpliwienia.
Zwłokę w odwecie sugerują zwłaszcza przedstawiciele Pentagonu z jego szefem - Donaldem Rumsfeldem na czele. Rumsfeld dał do zrozumienia, że kampania militarna nie zacznie się szybko. Kilkakrotnie mówił już, że wojna z terrorystami będzie "inna niż wszelkie poprzednie wojny" i nie należy oczekiwać, że rozpocznie się jakaś "spektakularna akcja". Jak wynika z wypowiedzi przedstawicieli administracji, rozpoczęcie operacji wojskowych opóźnia się z powodu trudności z utworzeniem międzynarodowej koalicji antyterrorystycznej oraz zdobyciem wystarczających informacji wywiadowczych. Zdaniem dowódców wojsk amerykańskich powodzenie akcji zależy przede wszystkim od solidarnego działania koalicji państw sprzymierzonych z USA. Tymczasem wśród krajów, które zadeklarowały poparcie dla zbrojnej operacji USA w Afganistanie, panuje zgoda tylko co do potrzeby początkowych uderzeń lotniczych na bazy terrorystów w tym kraju. Następny, planowany podobno etap kampanii - wkroczenie wojsk lądowych - nie ma jeszcze pełnej aprobaty sojuszników.
foto Archiwum RMF
21:40