O poranku czasu amerykańskiego wznowiona zostanie akcja poszukiwania ofiar sobotniej katastrofy lotniczej nad Manhattanem – informuje korespondent RMF FM Paweł Żuchowski. Akcję po zderzeniu samolotu ze śmigłowcem przerwano wczoraj z powodu silnej burzy.
Z rzeki Hudson podniesiono już wrak śmigłowca. Do tej pory nie udało się jednak zlokalizować rozbitego samolotu. Mimo użycia najnowocześniejszego sprzętu nadal nie wiadomo, w którym miejscu leży.
Już wiadomo, że żadna z maszyn nie miała czarnych skrzynek, bo w przypadku tak małego samolotu i śmigłowca, nie ma takiego obowiązku. Śledczy liczą, że mimo wszystko uda im się odczytać nieco parametrów lotu z ocalałych urządzeń nawigacyjnych.
Policja zidentyfikowała już ciało 32-letniego pilota helikotpera. Mężczyzna miał za sobą 2700 godzin lotów smigłowcem. Jedną z ofiar, która z nim leciała, był Włoch, który świętował w Nowym Jorku 25. rocznicę ślubu. Jego żona została na brzegu, bo boi się latać. Z ojcem poleciał 16-letni syn tej pary. Posłuchaj relacji Pawła Żuchowskiego: