Powołując się na anonimowe źródła w wywiadzie USA, tamtejsze media podały, że trwają rozmowy między Moskwą a Waszyngtonem o wydaniu Amerykanom przez Rosję byłego współpracownika amerykańskiej Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego (NSA) Edwarda Snowdena. Miałby to być "prezent" i powitalny gest Kremla wobec nowej amerykańskiej administracji Donalda Trumpa. Przekazując amerykańskiego zbiega Rosjanie chcieliby rzekomo zaskarbić sobie przychylność nowego prezydenta USA.
Adwokat Snowdena Ben Wizner oświadczył, że jego klient nic nie wie o takich rozmowach. Sam Snowden, który od 2013 roku mieszka w Moskwie, ironicznie odniósł się do medialnych spekulacji na Twitterze.
Wreszcie niezbity dowód na to, że nigdy nie współpracowałem z rosyjskim wywiadem. Żaden kraj nie handluje swoimi szpiegami z obawy, że inni mogliby się obawiać, że będą następni - napisał Snowden.
Już w grudniu ub. roku Snowden był pytany w wywiadzie dla Yahoo News o swoją ewentualną ekstradycję uzgodnioną przez Trumpa z prezydentem Rosji Władimirem Putinem. To dowód na to, że jestem niezależny, że zawsze pracowałem w imieniu Stanów Zjednoczonych i nie należę do Rosji - powiedział Amerykanin, podkreślając swoje krytyczne stanowisko np. w kwestii przestrzegania praw człowieka w Rosji.
Donald Trump w przeszłości wielokrotnie krytykował Snowdena, nazywając go szpiegiem i zdrajcą. W maju 2014 roku pisał na Twitterze: Snowden to zdrajca i hańba. Żeby było jasne, żaden z niego bohater. W rzeczywistości to tchórz, który powinien wrócić i stanąć przed wymiarem sprawiedliwości.
W 2013 roku Edward Snowden, zatrudniony w firmie konsultingowej współpracującej z NSA, ujawnił informacje o prowadzonej przez NSA masowej inwigilacji, obejmującej m.in. rozmowy telefoniczne kilkudziesięciu światowych przywódców. Snowden przebywa od tego czasu w Rosji, która przyznała mu azyl.
Za ujawnienie szczegółów programu inwigilacji w USA grozi mu do 30 lat więzienia.
(mn)