W sporze wokół niemieckich dóbr kultury, które w rezultacie II wojny światowej znalazły się na terytorium Polski, ma miejsce "eskalacja słów" - pisze w sobotnim wydaniu "Frankfurter Allgemeine Zeitung" warszawski korespondent gazety Konrad Schuller.

Czy dobra kultury mogą być traktowane jako reparacje? - pyta autor w tytule materiału. Dodaje, że Polska jest "zaszokowana" domaganiem się przez Niemców zwrotu potraktowanych jako "jeńca" dzieł sztuki.

Schuller przypomina, że niemiecki negocjator w rozmowach o zwrocie przemieszczonych w czasie wojny dóbr kultury, określił rękopisy, dzieła sztuki i samoloty, ewakuowane w czasie wojny w obawie przed nalotami na wschód i przejęte potem przez Polskę mianem "jeńca" i stosuje do nich termin "zdobycz". Polska minister spraw zagranicznych Anna Fotyga odparła, że jest "zaszokowana" taką retoryką - podkreśla Schuller.

Autor zwraca uwagę, że przedstawiciel polskiego MSZ Wojciech Kowalski traktuje te dzieła sztuki jako polską własność - podobnie jak wszystkie ruchome i nieruchome dobra, które w wyniku „poczdamskiego protokołu” przypadły po II wojnie światowej Polsce. Schuller zaznacza przy okazji, że Niemcy nigdy nie uznały postanowień poczdamskich.