Co najmniej 159 osób zginęło w trzęsieniu ziemi do jakiego doszło dziś nad ranem w środkowych Włoszech. Ponad 400 osób jest rannych, wiele uważa się za zaginionych. Trzęsienie o sile 6,2 w skali Richtera spowodowało zawalenie się części miasta. Jak podał polski MSZ, nie ma informacji, by wśród ofiar byli Polacy.
Mieszkańcy, którzy stracili wszystko, teraz przebywają w specjalnie zorganizowanych campingach w pobliskich miejscowościach.
Ludzie mówią, że są zmęczeni, ale nikt nie myśli tu o śnie - informuje Patryk Michalski.
Na miejscu każdy próbuje pomagać jak może: ci, których domy przetrwały proponują nocleg, inni rozdają wodę.
Trwa wzajemne pocieszanie się. To bardzo częsty widok tu na miejscu. Bo w tak małym miasteczku wszyscy się znają. Można więc powiedzieć, że właściwie każdy w tym trzęsieniu ziemi stracił kogoś bliskiego.
Wjazd do Amatrice jest zablokowany - donosi nasz reporter. Kilkanaście karetek, ratowników z psami i wolontariuszy próbuje dotrzeć na miejsce. Wąskie uliczki są prawie zupełnie zasypane.
Pod gruzami budynków ratownicy wciąż szukają ludzi. Nie wiadomo, ilu dokładnie jest zaginionych.
Tysiące ludzi zostało bez domów. W 17 wioskach 2,5 tys. osób straciło dach nad głową - podał burmistrz Acumoli - jednej z miejscowości, która dotknięta została kataklizmem.
W 2009 roku trzęsienie ziemi o podobnej sile zniszczyło miasto L'Aquila. Zginęło tam wówczas ponad 300 osób.
Strażacy dowożą wodę, żywność, polowe toalety i generatory prądu. Słychać dźwięk latających helikopterów.
Spokojne włoskie życie zamieniło się w strach przed kolejnym trzęsieniem ziemi - donosi nasz specjalny wysłannik Patryk Michalski.