Nadsekwańska policja i Scotland Yard gorączkowo poszukują angielskiej 15-latki, która zaginęła ze swoim nauczycielem matematyki we Francji. Wszystko wskazuje na to, że pedagog uwiódł uczennice - funkcjonariusze nie wykluczają też, że mógł ja porwać.

Według funkcjonariuszy 15-letnia Megan Stammers, która pochodzi z Eastbourne w południowo-wschodniej części Wielkiej Brytanii, widziana była ostatni raz w piątek na promie podążającym z Dover do Francji. Był z nią właśnie 30-letni nauczyciel matematyki Jeremy Forrest, który gra również w rockowym zespole. Według nieoficjalnych informacji oboje mieli wrócić w niedzielę do Anglii, ale ślad po nich zaginął.

Forrest zasugerował ostatnio na swoim blogu - gdzie podpisuje się swoim artystycznym pseudonimem Jeremy Ayre - że jest zakochany do szaleństwa. Wszystko jednak wskazywało na to, że nie pisał o swojej żonie, która jest o rok od niego starsza. Dodał też, że ma "dylemat moralny" i nie wie, jak jego uczucie może być odebrane przez opinię publiczną.

Brytyjska policja jest pewna, że nauczyciel-rockman pisał to właśnie z myślą o nastolatce. Funkcjonariusze zaapelowali do niego, by wykazał się poczuciem odpowiedzialności i skontaktował się z nimi, by powiedzieć im, gdzie Megan się znajduje. Rodzice tej ostatnie apelują natomiast do swojej córki, by bez strachu zadzwoniła do nich, nawet jeżeli zrobiła rzeczy, których się wstydzi. Podkreślają, że najważniejsze jest dla nich jej bezpieczeństwo.

Francuscy funkcjonariusze wzywają potencjalnych świadków i osoby, które mogą cokolwiek wiedzieć o dwojgu zaginionych Brytyjczyków, by skontaktowali się z najbliższym posterunkiem policji. Według brytyjskiej policji Forrest przybył z nastolatka do Francji czarnym Fordem Fiesta.

Niewyjaśniona sprawa morderstwa w Alpach

Przypomnijmy, że francuska i brytyjska policja ciągle próbują również wyjaśnić inna aferę, która nie ma nic wspólnego z zaginięciem nastolatki i jej nauczyciela. Chodzi o tajemnicza masakrę w Alpach. Ciała trojga turystów z Wysp Brytyjskich znaleziono w samochodzie na leśnym parkingu nad brzegiem jeziora Annency. Prokurator ujawnił, że każdej z ofiar strzelono dwukrotnie w głowę. W sumie, nieznany napastnik, któremu udało się uciec, oddał ponad dwadzieścia strzałów - zabity został też francuski rowerzysta. Masakrę przeżyły dwie córki zamordowanych turystów. Jedna z nich została odnaleziona w stanie szoku po 8 godzinach od ataku pod ciałami ofiar. Druga była ciężko ranna. Obie zabrane zostały już do Wielkiej Brytanii przez krewnych - według francuskich funkcjonariuszy nie potrafiły podać szczegółów, które umożliwiłyby znaczący postęp śledztwa.

Urodzony w Bagdadzie Saad al-Hilli - mężczyzna zabity z żoną i matką we francuskich Alpach - znajdował się pod obserwacją brytyjskich służb specjalnych w czasie wojny w Iraku. Pracował dla firmy, która zajmuje się miniaturyzacja satelitów informacyjnych - m.in. na zamówienie Chin i Rosji. W jego domu znaleziono m.in. kamizelkę kuloodporną, którą czasami zakładał. Francuskie media podkreślają, że świadczy to, iż wiedział, że jego życie znajduje się w niebezpieczeństwie. Komentatorzy sugerują, że zabójstwo przypominało egzekucję, której mogli dokonać zawodowi mordercy czy wręcz służby specjalne jakiegoś kraju.