Tysiące ludzi zgromadziły się na Placu Błotnym w centrum Moskwy. Opozycja zwołała tam manifestację przeciw sfałszowaniu wyborów do Dumy Państwowej z 4 grudnia. To największy antyrządowy protest od kilkunastu lat.
Początkowo manifestacja- na którą władze wyraziły zgodę - miała się odbyć na Placu Rewolucji, nieopodal Placu Czerwonego. Władze Moskwy uznały jednak, że ten plac może okazać się za mały. Udział w demonstracji za pośrednictwem portali społecznościowych zapowiedziało kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Według policji, Plac Rewolucji może pomieścić tylko 5 tys. osób. Organizatorzy spodziewają się, że w akcji protestacyjnej w Moskwie może wziąć udział nawet 30 tys. osób.
Władze Moskwy podjęły nadzwyczajne środki bezpieczeństwa. Według rosyjskich mediów, na ulice stolicy wysłano ponad 50 tys. policjantów, funkcjonariuszy OMON-u i żołnierzy wojsk wewnętrznych MSW.
Również w innych miastach Rosji organizowane są podobne protesty. Biorą w nich udział setki osób, a w niektórych miastach - kilka tysięcy. Akcje protestacyjne odbyły się już m.in. we Władywostoku, Chabarowsku, Tomsku, Nowosybirsku, Czycie, Uljanowsku i Kemerowie. W Chabarowsku policja zatrzymała około 30 osób.
Wybory parlamentarne w Rosji wygrała partia Jedna Rosja, na której czele stoi premier Władimir Putin, a której listę wyborczą otwierał prezydent Dmitrij Miedwiediew. Według Centralnej Komisji Wyborczej, zdobyła ona 49,3 proc. głosów.
Opozycja zarzuciła władzom fałszerstwa wyborcze. W poniedziałek i we wtorek na ulicach Moskwy przeciwko oszustwom nad urną wyborczą demonstrowały tysiące osób. Setki zostały zatrzymane przez policję. Wielu uczestników manifestacji pobito. Do podobnych protestów w ostatnich czterech dniach doszło też w Petersburgu.