Władze w Bagdadzie chciały kupić od nas - szybko i za gotówkę - uzbrojenie, maszyny rolnicze, a nawet przetwórnię mleka. Proponowały też, by Polska objęła protektoratem gospodarczym jedną z prowincji. Rząd w Warszawie wykazał znikome zainteresowanie - ocenia "Rzeczpospolita".
Najpoważniej wyglądała sprawa kontraktu na sprzęt wojskowy. Irakijczycy chcieli kupić kilkaset kołowych transporterów opancerzonych Rosomak, czołgów T-72 oraz samochodów pancernych Dzik. Oprócz tego proponowali, aby Polacy dostarczali im traktory i inne maszyny rolnicze oraz wybudowali fabrykę mleka w proszku.
Niestety rząd nie wykazał inicjatywy, choć początkowo zapewniał, że jest zainteresowany irackimi propozycjami. Ofertę dla Irakijczyków – jak pisze gazeta – przedstawił jedynie wiceszef MSWiA Adam Rapacki; chodzi o ofertę szkolenia tamtejszych policjantów w ośrodku w Szczytnie.
„Rz” dodaje, że polskie zakłady zbrojeniowe oficjalnie nic nie wiedzą o propozycjach z Bagdadu.