„Pray to stay” – brytyjskie media donoszą dziś o uchodźcach z krajów muzułmańskich, którzy często po przybyciu na Wyspy przechodzą na chrześcijaństwo. W jaki sposób jest to komentowane?
Wielu uchodźców uważa, że zwiększa to ich szanse na unikniecie deportacji w przypadku otrzymania decyzji odmownej po wystąpieniu o azyl. Temat ten stał się powodem gorących dyskusji po niedzielnej próbie zamachu w Liverpoolu. Jego sprawcą był Syryjczyk, którego wniosek został odrzucony, a trzy lata później podjął on decyzję o przejściu z islamu na wiarę chrześcijańską. Padają pytania do zwierzchników Kościoła Anglikańskiego, który w tym procesie pośredniczy. Jedni oskarżają duchownych o naiwne traktowanie złożonego problemu, inni chwalą za spełnianie ważnej posługi. Rzecznicy Kościoła twierdzą, że jego zadaniem nie jest ustalanie wiarygodności wniosków o azyl, lecz pomaganie ludziom - w tym także niedoszłym azylantom - w ich potrzebach duchowych.
Tylko w tym roku na Wyspy dotarło 23 tys. uchodźców, którzy pokonali kanał La Manche w małych łodziach i na pontonach. Obecnie dziennie to ok. 300 osób. Większość natychmiast prosi o azyl po dotarciu na Wyspy, większość - jak potwierdzają to badania instytutu zajmującego się migracją - ma ku temu podstawy. Kanał La Manche można w pewnym sensie porównać do tego, co dzieje się na granicy polsko-białoruskiej, z tym że nie się go kontrolować tak, jak robi to polskie wojsko i służby graniczne. Uchodźcy ryzykują wiele - w tym śmierć przez utonięcie.
Często stają się ofiarami gangów przemytników, czy jak w przypadku Białorusi, cynicznego reżimu. Szukają dla siebie lepszego życia, lub pragną złączyć się z rodzinami. W Wielkiej Brytanii po odrzuceniu wniosku o azyl grozi im deportacja. Ale zanim do niej dojdzie, proces ten można opóźniać praktycznie w nieskończoność, a zdesperowany człowiek zrobi wszystko by pozostać w Wielkiej Brytanii.
To bardzo delikaty temat, bo dotyczy ducha i prawa boskiego, które w tym przypadku miesza się z ludzkim - o wiele trudniej ocenić wiarygodność wniosku o przejście z islamu na chrześcijaństwo niż prośbę o azyl. Po prostu nie mieszkamy w cudzych głowach ani sercach. Na pewno wielu niedoszłych azylantów robi to z myślą o wymiernych korzyściach, marząc o pozostaniu na Wyspach. Ale ludzie czynią to także z głębokiego z przekonania. Trudno ustalić tu proporcje. Podchodziłbym bardzo ostrożnie do tych zagadnień, na pewno nieszablonowo.
W przypadku niedawnego incydentu w Liverpoolu, natychmiast pojawiły się informacje w określonej kolejności. Sprawcą był Syryjczyk, któremu w 2014 roku odmówiono azylu, trzy lata później zmienił wiarę, a zamachu chciał dokonać rzekomo w odwecie za negatywną decyzję władz. Tego nie wiemy, bo człowiek ten nie żyje. Myślę, że lepszy w takich przypadkach jest znak zapytania niż wykrzyknik.