W taki sposób przedstawił siebie samego na konwencji w Minneapolis kandydat republikanów na prezydenta Stanów Zjednoczonych John McCain. Stajemy twarzą w twarz z wieloma niebezpieczeństwami na tym niebezpiecznym świecie. Ale ja się ich nie boję. Jestem na nie przygotowany - mówił McCain.
Na wymienionej przez niego liście zagrożeń znalazła się przede wszystkim al-Kaida, która zaatakuje Amerykanów, jak tylko będzie mogła oraz Iran, który sponsoruje terroryzm i szuka dostępu do broni nuklearnej. McCain wymienił również Rosję. Jak powiedział, jej liderzy, to ludzie opływający w bogactwo pochodzące z ropy naftowej i skorumpowani władzą. Odrzucający demokratyczne wartości i atakujący swoich sąsiadów, żeby przejąć kontrolę nad ropociągami.
To słowa, które nie pozostawiają złudzeń, co do tego, jaka może być przyszła polityka Waszyngtonu wobec Moskwy. Republikanie oczywiście reagowali na to aplauzem. McCain dodawał, że pora, by znowu pokazać światu, jak Ameryka przewodzi. Prawdopodobnie ta kwestia będzie jednym z podstawowych kryteriów w tych wyborach. Albo prezydent Obama, który chce raczej zajmować się amerykańskimi problemami. Albo prezydent McCain, który chce rozwiązywać problemy świata.
Prawie godzinne przemówienie McCaina, poprzedzone krótkim filmem przypominającym jego bohaterską, wojenną biografię, było w całości starannie skonstruowaną polemiką z jego negatywnym wizerunkiem stworzonym przez demokratów. Demokraci przedstawiają
McCaina jako polityka starego, konserwatywnego, nie rozumiejącego trosk zwykłych ludzi i zamierzającego kontynuować linię niepopularnego prezydenta George'a W. Busha.
Po jego wystąpieniu w hali Exel Energy Center rozległa się piosenka rockowa na jego cześć, a z sufitu spłynęły kolorowe baloniki. Do senatora dołączyła na scenie żona Cindy, oraz kandydatka Republikanów na wiceprezydenta Sarah Palin z małżonkiem.