Syryjscy Kurdowie ogłosili, że zawarli porozumienie z rządem w Damaszku, dzięki któremu armia syryjska ruszy na północ, by stawić czoło ofensywie Turcji. Reuters podał, że kontyngent USA może być wycofany z Syrii w ciągu kilku dni.
Kurdyjska Autonomiczna Administracja Syrii Północnej i Wschodniej poinformowała w komunikacie, że armia syryjska ma "wyzwolić tereny", nad którymi kontrolę przejęli Turcy i wspierane przez nich syryjskie formacje opozycyjne.
Oficjalne media syryjskie podały nieco wcześniej, że rząd wysyła wojska na północ, by stawić czoło tureckiej ofensywie.
Agencja Reutera informowała wcześniej, że rząd Syrii i siły kurdyjskie prowadzą negocjacje w rosyjskiej bazie lotniczej Hmejmim w Latakii.
Powołując się na dwóch członków amerykańskiej administracji Reuters napisał, że USA rozważają wycofanie z Syrii znacznej części amerykańskich żołnierzy w ciągu kilku dni.
Szef Pentagonu Mark Esper ostrzegł w niedzielę, że ofensywa Turcji w Syrii posunie się dalej, niż planowano, i zapowiedział, że siły USA wycofają się na południe, zanim wyjadą z Syrii.
Esper udzielił dwóch wywiadów telewizyjnych, w których powiedział, że sytuacja w północno-wschodniej Syrii "pogarsza się z godziny na godzinę", a ponieważ "pozycja sił USA jest nie do utrzymania", prezydent Donald Trump nakazał wycofanie z północy kraju niewielkich amerykańskich sił, by znalazły się dalej od miejsc, gdzie Turcja prowadzi ofensywę przeciw syryjskim Kurdom.
Turecka ofensywa ruszyła po ogłoszeniu przez Trumpa decyzji o wycofaniu żołnierzy amerykańskich z północnej Syrii. Kurdowie określili ją jako "cios w plecy".
W sobotę kurdyjskie milicje Ludowe Jednostki Samoobrony (YPG) zaapelowały do USA o "wywiązanie się z moralnego obowiązku" i zamknięcie przestrzeni powietrznej nad obszarem konfliktu. Poinformowały też, że działania wojenne, w tym samym okresie co Turcja, podjęli dżihadyści z IS i Kurdowie muszą prowadzić wojnę na dwóch frontach.
AP przypomina, że przez pięć lat YPG były najważniejszym sojusznikiem USA w walce z IS.
Turcja inwazję rozpoczęła w środę, jest ona wymierzona właśnie w milicje YPG, które Ankara uważa za terrorystów. Przewodzą one jednak Syryjskim Siłom Demokratycznym, które odegrały decydującą rolę w walce z Państwem Islamskim w Syrii.