Co najmniej 75 osób zginęło po tym, jak siły bezpieczeństwa zaatakowały w Kairze zwolenników obalonego prezydenta Egiptu Mohameda Mursiego. Rzecznik Bractwa Muzułmańskiego podkreśla, że bilans poszkodowanych jest wstępny i liczba ofiar może okazać się wyższa.
Według Bractwa Muzułmańskiego, siły bezpieczeństwa miały zaatakować zwolenników byłego prezydenta podczas wiecu. Na razie nie informacji o tym incydencie, które pochodziłyby z niezależnych źródeł.
Wczoraj w starciach między zwolennikami i przeciwnikami Mohammeda Mursiego w Aleksandrii zginęło co najmniej 9 Egipcjan, a 19 zostało rannych. Starcia w Aleksandrii wybuchły podczas masowych demonstracji zwołanych przez nowego dowódcę sił zbrojnych gen. Abd el-Fatah Saida es-Sisiego. Zaapelował on do Egipcjan, by masowo wyszli na ulice i wyrazili poparcie dla prowadzonej przez wojsko oraz policję kampanii, dając mu w ten sposób "mandat" do "położenia kresu przemocy i terroryzmowi".
Masze zwolenników Sisiego spotkały się z odpowiedzią w postaci kontrdemonstracji ze strony stronników obalonego 3 lipca Mursiego.