Wziął ze sobą trzy karabiny, dwa noże, 600 sztuk amunicji. Przygotowywał się na dłuższe oblężenie. Zanim popełnił samobójstwo, zabił trzy osoby w szkole Amiszów w Nickel Mines w stanie Pensylwania. Czwarte dziecko zmarło w szpitalu - podaje CNN.
Funkcjonariusze poinformowali, że napastnikiem był 32-letni kierowca ciężarówki. Mężczyzna wtargnął do szkoły ze strzelbą i bronią automatyczną, kazał wyjść z budynku chłopcom, wypuścił też kobietę w ciąży, 3 kobiety z malutkimi dziećmi oraz część dziewczynek. Pozostałe uczennice związał. Posłuchaj relacji korespondenta RMF FM Jana Mikruty:
Napastnik przebywał w szkole około 45 minut, zanim powiadomiono policję. Kiedy mężczyzna zaczął strzelać, policja ostrzelała budynek. Gdy funkcjonariusze dostali się do środka szkoły, znaleźli ciało napastnika (popełnił samobójstwo) i trzech dziewczynek. Wg policji napastnikiem kierowały motywy osobistej zemsty. Mężczyzna miał oświadczyć żonie, że „działa z zemsty za coś, co wydarzyło się 20 lat temu”.
To już kolejny w ostatnich tygodniach przypadek strzelaniny w amerykańskiej szkole. Według psychologów dzisiejsza tragedia jest wyjątkowa. Dzieci, które były świadkami strzelaniny najprawdopodobniej nigdy wcześniej o czymś podobnym nie słyszały, bo nie oglądają telewizji. Posłuchaj relacji amerykańskiego korespondenta RMF FM Jana Mikruty:
Amisze przybyli do Ameryki Północnej na początku XVIII wieku. Żyją w odizolowanych wspólnotach, które rządzą się surowymi prawami. Nie uznają przemocy. Nie akceptują nowoczesnej techniki – nie korzystają z elektryczności, samochodów, telewizji i innych wynalazków. Praktycznie w całości zajmują się rolnictwem i związanymi z nim rzemiosłami.