Krwawa strzelanina na przemysłowych przedmieściach Orlando w amerykańskim stanie Floryda. 45-letni napastnik zabił kobietę i czterech mężczyzn, a później popełnił samobójstwo. Według amerykańskich służb, strzelanina nie była aktem terroru.

Do strzelaniny doszło na terenie magazynu należącego do firmy produkującej akcesoria do przyczep campingowych.

Z informacji przekazanych przez biuro miejscowego szeryfa wynika, że sprawca masakry to 45-letni były pracownik, zwolniony z tej firmy w kwietniu. Zaatakował uzbrojony w broń palną i nóż. Strzelał do swoich byłych kolegów z pracy.

Jak podało biuro szeryfa, kobieta i trzej mężczyźni zginęli na miejscu. Piąta ofiara - mężczyzna - zmarła po przewiezieniu do szpitala.

Lokalna policja podkreśliła, że dzięki szybkiej interwencji funkcjonariuszy, którzy przybyli na miejsce po dwóch minutach od wezwania, udało się ocalić życie siedmiu innych pracowników zakładu.

45-latek znalazł się na celowniku miejscowej policji już wcześniej. W czerwcu 2014 roku funkcjonariusze interweniowali w tym samym zakładzie pracy, bo sprawca poniedziałkowej masakry uderzył kolegę. Nie postawiono mu wówczas żadnych zarzutów karnych. Na koncie miał jednak wyroki za posiadanie marihuany i stosowanie przemocy.


(e)