Podczas wczorajszej debaty na szczycie UE na temat praworządności w Polsce większość przywódców wyraziła „poparcie dla działań Komisji Europejskiej w kwestii praworządności w Polsce”. Jak ustaliła korespondentka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginin, w Komisji Europejskiej rozpoczęła się analiza tego, co to poparcie oznacza.
Ostrożne stanowisko kanclerz Niemiec Angeli Merkel i prezydenta Francji Emmanuela Macrona, którzy podkreślali potrzebę dialogu z Polską może oznaczać, że Komisja Europejska nie uruchomi mechanizmu warunkowości przed wyrokiem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE). Ma on zapaść na początku przyszłego roku. Może się tak stać mimo, że szefowa KE Ursula von der Leyen zapowiadała wysłanie w najbliższych tygodniach listów w ramach tej procedury.
Politycznie mogłoby to oznaczać porzucenie obietnicy danej Polsce i Węgrom na grudniowym szczycie UE.
Z kolei w sprawie wstrzymywania pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy apelował podczas unijnego szczytu tylko premier Holandii Mark Rutte. Komisja będzie więc czekać na zapowiadane ustępstwa polskich władz w sprawie Izby Dyscyplinarnej.
Premier Belgii Alexander De Croo powiedział, że zapowiedzi w sprawie Izby Dyscyplinarnej "idą w dobrym kierunku, ale trzeba poczekać na ich konkretyzację".
Wciąż stawką jest zatwierdzenie KPO, tak aby można było jeszcze w tym roku wypłacić Polsce 13 proc. zaliczkę.
Komisja chciałaby, aby polskie władze wpisały do KPO rozpisaną na konkretne terminy likwidację Izby oraz wykonanie orzeczeń TSUE. Od oceny wykonania każdego z tych etapów będą zależeć wypłaty kolejnych transz. KE może natomiast rozszerzyć procedurę art. 7 Traktatu UE i wszcząć procedurę o naruszenie prawa w związku z wyrokiem TK.