Amerykańskie służby ustalają, kto wysłał paczki z ładunkami wybuchowymi do rodziny Clintonów, Obamów, nowojorskiej siedziby CNN oraz do byłego prokuratora generalnego USA. Bomby znaleziono w kilku miejscach. Niektóre zostały też zaadresowane do członków Kongresu. W Nowym Jorku, oraz w Waszyngtonie zaostrzono środki bezpieczeństwa.
To akt terroru - powiedział jeden z przedstawicieli nowojorskiej policji. Na razie nie wiadomo, kto nadał przesyłki, w których znajdowały się prymitywne ładunki wybuchowe. Prymitywne - ale według służb - groźne.
Główny specjalista ds. terroryzmu w nowojorskim FBI Bryan Paarmann zapowiedział, że agenci zrobią wszystko, żeby osoba lub osoby odpowiedzialne za wysyłanie bomb, stanęły przed wymiarem sprawiedliwości.
Sprawa wywołała prawdziwą burzę w USA, bo przesyłki adresowane były do osób z partii demokratycznej, lub powiązanych z partią.
Zarzucono prezydentowi Donaldowi Trumpowi, że jego ciągłe ataki na demokratów, Baracka Obamę, Hillary Clinton, czy dziennikarzy CNN doprowadzą w końcu do tragedii.