"Unia wytacza proces Polsce", "kara", wyraz obaw o losy praworządności - tak największe włoskie dzienniki oceniają w komentarzach decyzję Komisji Europejskiej o uruchomieniu artykułu 7. unijnego traktatu w związku z reformą sądownictwa. Największa włoska gazeta "Corriere della Sera" nazywa decyzję Komisji Europejskiej wytoczeniem "procesu" Polsce przez Unię. "UE uruchamia bezprecedensowe działanie przeciwko Polsce" - ocenił z kolei "Washington Post". "Wall Street Journal" konstatuje, że "w walce z Polską rozpoczęto 'opcję nuklearną'". "Polska reformuje sądy, a krytycy widzą odwrót od demokracji" - wskazuje "NYT".
"Corriere della Sera" zaznacza, że zawieszenie prawa głosu w Radzie Europejskiej w rezultacie wszczęcia dalszej procedury wymaga jednomyślności wszystkich krajów członkowskich. Natomiast Węgry i Czechy już zadeklarowały, że chcą sprzeciwić się wszelkim sankcjom wobec sojusznika - dodaje.
Dziennik przytacza słowa podsekretarza stanu do spraw europejskich we włoskim rządzie Sandro Goziego: To istotna i odważna decyzja, choć nie jest to piękny dzień. Nikt nie raduje się w chwili, gdy stwierdza się ryzyko naruszenia praworządności w państwie członkowskim - podkreślił.
Gozi wyraził opinię, że "kwestia praworządności nie jest ingerencją Brukseli w sprawy wewnętrzne państwa suwerennego, ale przywołaniem wartości, na jakich zbudowana jest wspólnota". Wezwał też Warszawę, by "zaczęła działać zgodnie z zaleceniami Komisji szanując prawa podstawowe".
Należy sprzeciwić się postawom tych, którzy w UE uważają za możliwą demokrację bez liberalizmu politycznego i twierdzą, że wola większości jest absolutna, bez zobowiązań i gwarancji - oświadczył przedstawiciel włoskiego rządu, cytowany w dzienniku.
Jego zdaniem, gdyby Europa odwracała głowę wobec "rządów nacjonalistycznych i populistycznych", byłaby to "zbiorowa porażka" i zachęta dla "ruchów nacjonalistycznych, by szły naprzód".
"La Repubblica" pisze na pierwszej stronie, że Unia "karze Polskę, by zatrzymać czarną falę". "Wewnętrzne starcie w Unii wkracza na teren politycznie niezbadany, niebezpieczny i grożący dalszym poszerzeniem przepaści między Brukselą, wspieraną przez stolice Starej Europy a blokiem wschodnim" - ocenia rzymski dziennik. Podkreśla, że także Włochy wsparły Komisję Europejską.
"La Repubblica" przytacza też komentarz Amnesty International, która krok KE nazwała "historyczną decyzją" i oświadczyła, że "Warszawa nareszcie widzi konsekwencje nierozważnego niszczenia wolności".
Jednak, jak ocenia dziennik, wybrana przez Komisję Europejską strategia, w tym zaproszenie premiera Mateusza Morawieckiego na rozmowy w styczniu, raczej nie odniesie sukcesu. Przemawia za tym - według autora tekstu - wypowiedź szefa rządu o tym, że reforma sądownictwa jest potrzebna, a także złożenie podpisu pod ustawami o KRS i Sądzie Najwyższym przez prezydenta Andrzeja Dudę, co dziennikarz nazywa "lodowatym prysznicem".
"La Stampa" stwierdza, że "Europa obawia się teraz o Polskę". Odnosząc się do zawetowania pierwszej wersji ustaw latem przez prezydenta, gazeta stwierdza: "Spust miał zostać naciśnięty w lipcu, ale potem namysł w ostatniej chwili sprawił, że ręka Komisji Europejskiej została zatrzymana".
"Wczoraj jednak Bruksela zdecydowała, że nie ma co dłużej zwlekać i uruchomiła artykuł 7." - dodał turyński dziennik.
Chociaż nałożenie sankcji na Polskę jest - według gazety - mało prawdopodobne z powodu już zapowiedzianego przez Węgry sprzeciwu, decyzja KE jest "aktem drastycznym, który grozi rozpaleniem już i tak rozgrzanych dusz w relacjach z szóstym pod względem liczby ludności krajem europejskim i podsyceniem antyunijnych sentymentów, wykorzystywanych przez partie populistyczne".
"Właśnie obawa o ten niechciany efekt w ostatnich miesiącach budziła wątpliwości co do użyteczności tego kroku" - zaznacza "La Stampa".
Jak podkreśla ekonomiczny dziennik "Il Sole-24 Ore" już w środę udało się wewnątrz UE uzyskać większość przewidzianą przez pierwszy punkt artykułu 7. "Trudno będzie natomiast o jednomyślność przewidzianą w drugim punkcie tego artykułu" - ocenia.
UE uruchamia bezprecedensowe działanie przeciwko Polsce - ocenia "Washington Post". "Wall Street Journal" konstatuje, że "w walce z Polską rozpoczęto +opcję nuklearną+". "Polska reformuje sądy, a krytycy widzą odwrót od demokracji" - wskazuje "NYT".
Trzy największe dzienniki amerykańskie informują o środowej decyzji Komisji Europejskiej o uruchomieniu art. 7 traktatu UE wobec Polski oraz, że dano Polsce trzy miesiące na wprowadzenie rekomendacji w sprawie praworządności.
"New York Times" wychodzi w swoim tekście od podpisania w środę przez prezydenta Andrzeja Dudę ustaw o Krajowej Radzie Sadownictwa i Sądzie Najwyższym, które "według krytyków w sposób fundamentalny podkopują rządy prawa w kraju, który zaledwie trzy dekady wcześniej uwolnił się spod jarzma Związku Sowieckiego, żeby przyjąć demokrację".
"Nowe przepisy skutecznie sprawiają, że polskie sądy znajdą się pod kontrolą rządzącej prawicowej partii Prawo i Sprawiedliwość. Podpisując je, prezydent Andrzej Duda postąpił wbrew formalnemu ostrzeżeniu wydanemu zaledwie kilka godzin wcześniej przez Unię Europejską, która nazwała ustawodawstwo 'poważnym naruszeniem' podstawowych wartości, takich jak praworządność" - czytamy w nowojorskiej gazecie.
"Polska, kiedyś uważana za symbol pomyślnej integracji krajów byłego bloku wschodniego z Zachodem, jest obecnie postrzegana jako zwiastun o wiele mroczniejszego trendu - zwrotu ku prawicowemu populizmowi i odejściu od wartości, takich jak pluralizm i szacunek dla różnicy zdań" - ocenia "NYT".
I zwraca uwagę, że na kontynencie europejskim powstał "rozłam między krajami Zachodu, takimi jak Francja i Niemcy, gdzie establishment polityczny skupił się wokół podstawowych wartości demokratycznych, a krajami na Wschodzie, takimi jak Polska i Węgry, gdzie populistycznym przywódcom udało odwołać się do starych wartości takich jak naród, wiara i rodzina".
"Washington Post" pisze o uruchomieniu przez KE "bezprecedensowego dyscyplinującego działania przeciwko swemu członkowi, po kilku miesiącach napięć w związku z - jak to nazywa UE - 'wyraźną groźbą poważnego naruszenia praworządności' w Polsce. "Ale sygnalizując, że Polska nie chce się wycofać (z podjętych decyzji), jej prezydent wkrótce potem podpisał ustawy zmieniające system sądowniczy, co stanowi sedno sporu" - wskazuje dziennik.
Zdaniem "WP", środowa decyzja KE "uwydatnia rosnące napięcie między Brukselą a Warszawą, gdzie przyjazny UE rząd został zastąpiony w 2015 r. rządem prawicowym".
"Polska, miejsce narodzin prodemokratycznego ruchu w Europie Wschodniej w latach 80., od dawna jest uznawana za wzór transformacji" ustrojowej - zauważa waszyngtoński dziennik. I podkreśla, że "zdecydowana większość Polaków nadal wspiera UE, a Polska pozostaje jednym z największych beneficjentów funduszy europejskich". "Ale - jak przekazuje "WP" - rządzący PiS nie zgadzał się z kilkoma ostatnimi decyzjami UE, które uważa za zbyt liberalne".
"Środowe działanie KE wynikało z kontrowersyjnych zmian w polskim systemie wymiaru sprawiedliwości. Kroki te zostały szeroko skrytykowane w innych częściach Europy jako afront wobec rządów prawa i zagrożenie dla demokracji" - zaznacza "WP". I dodaje, że "niektórzy obawiają się, że unijne działania przeciwko Polsce mogą podważyć poparcie społeczne dla UE, ułatwiając zadanie rządowi".
"Wall Street Journal" pisze o środowej decyzji KE jako "bezprecedensowej karze po kilku miesiącach uszczypliwości". "Organ wykonawczy UE (Komisja Europejska) zainicjował nigdy wcześniej niestosowaną procedurę sankcji, znaną jako art. 7 i nieformalnie nazwał ją 'opcja nuklearną', podejmując bezprecedensowy krok mający na celu przywołania Polski do porządku".
"Jednak - jak zastrzega nowojorska gazeta - ruch ten może jeszcze bardziej odstraszyć Warszawę od jej europejskich partnerów, jednocześnie ujawniając słabość UE w egzekwowaniu jej wizji politycznej".
Dziennik zwraca uwagę, że "ostatni etap sankcji, w tym zawieszenie polskiego prawa do głosowania w UE, prawdopodobnie zostanie zawetowany przez co najmniej jednego innego członka (Węgry)".
Mimo to Polska stoi w obliczu piętnowania przez większość członków UE, którzy uważają, że narusza ona wartości Wspólnoty - podsumowuje "WSJ".
Niemieckie media oceniają, że decyzja o uruchomieniu art. 7 Traktatu UE wobec Polski była słuszna. Część komentatorów przewiduje, że spór doprowadzi do wyjścia Polski z Unii, inni przypominają o zasługach Solidarności i podkreślają, że Polska należy do Europy.
"Frankfurter Allgemeine Zeitung" nazywa decyzję Komisji Europejskiej o uruchomieniu art. 7 wobec Polski "właściwym krokiem".
Autor komentarza Reinhard Veser porównuje sytuację w Polsce do sytuacji w Rumunii. Publicysta "FAZ" twierdzi, że pomimo różnic oba kraje wykazują identyczne podejście do niezależnego wymiaru sprawiedliwości, widząc w tym zasadniczym elemencie demokratycznego państwa prawa "źródło problemów", a w dodatku w krytykowaniu UE posługują się argumentami z "mrocznej izby nacjonalizmu".
"UE nie wolno milczeć, gdy w krajach członkowskich naruszane są fundamenty Wspólnoty" - podkreśla Veser. Jak zaznacza, decyzja o wdrożeniu postępowania przeciwko Polsce jest słuszna. KE nie powinna jego zdaniem zbyt długo zwlekać z podobnym postępowaniem przeciwko Rumunii.
Veser zwraca uwagę, że problemy dotyczą krajów, które stosunkowo niedawno wstąpiły do UE, i wynikają z trudnego przejścia z dyktatury do demokracji i z gospodarki planowej do gospodarki rynkowej. Przykład Polski należy potraktować jako sygnał ostrzegawczy, wskazujący na kruchość demokracji nie tylko na Wschodzie. Widać, jak szybko większość reprezentująca de facto mniejszą część społeczeństwa, może wykoleić sprawiające wrażenie stabilnych instytucje, jeżeli tylko wykaże się wystarczającym brakiem skrupułów - pisze Veser na łamach "FAZ".
Szef działu zagranicznego "Sueddeutsche Zeitung" Stefan Kornelius zwraca uwagę na wielki dylemat, przed którym stoi Polska. "Większość (rządząca) w Polsce nie chce tej Europy. Chce innej Polski w innej Europie. Konsekwencją (takiej postawy) jest wystąpienie (z UE)" - pisze komentator.
"Partia rządząca PiS od lat rozwija własną filozofię państwową, która w zasadzie przewiduje likwidację modelu zachodniej demokracji zapisanej w traktatach UE. Spór o charakter państwa prawa jest tylko jednym z przykładów na odchodzenie od Europy (w oryginale: Enteuropaeisierung, czyli "odeuropeizacja" - PAP). Ten proces widoczny jest w postępowaniu z migracją czy mediami, w pojęciu ojczyzny i narodu, w potrzebie narodowo-konserwatywnej i klerykalnej tożsamości i homogeniczności" - czytamy w "SZ".
Zdaniem Korneliusa konfrontacja między Warszawą i Brukselą zmierza do podobnych następstw co Brexit. Kierowana przez PiS-owską większość Polska odrzuca UE - pisze komentator.
Sięgnięcie po art. 7 oznacza "wdrożenie mechanizmu, który nie przewiduje kompromisu" - uważa Kornelius. "UE nie będzie mogła tolerować niszczenia przez kraj członkowski fundamentu Unii - porównywalnej ramy prawnej" - pisze komentator. "Jeżeli większość w Polsce nie chce przestrzegać prawa, to kraj musi opuścić UE" - twierdzi Kornelius dodając, że zdecydują o tym wybory w 2019 roku.
Uruchomiona przez Komisję Europejską wobec Polski "opcja nuklearna" to akt odwagi i jednocześnie chybiony strzał - pisze belgijski dziennik "Le Soir", odnosząc się do aktywowania przez KE art. 7 unijnego traktatu.
"Le Soir" zamieszcza obszerną relację, w której opisuje ogłoszoną przez wiceszefa KE Fransa Timmermansa decyzję, na 13. stronie swojego wydania. W osobnym komentarzu pióra Philippe'a Regniera dziennik wskazuje, że ruch Brukseli ma wartość przede wszystkim symboliczną.
"To kluczowy sygnał dla krajów Bałkanów Zachodnich, które są na pełnej wymagań, długiej drodze do członkostwa w UE" - ocenił autor. Przywołując wątpliwości dotyczące tego, czy KE czekała za długo, czy wręcz przeciwnie - zbytnio się pospieszyła względem władz w Warszawie, Regnier zaznaczył, że oceni to historia.
"Komisja zdecydowała, musimy pogratulować jej tej odwagi" - napisał belgijski dziennik. Przywołał przy tym słowa Timmermansa, który podkreślał w środę, że decyzja wobec Polski została podjęta "z ciężkim sercem", ale instytucja, której jest on wiceprzewodniczącym, miała obowiązek działać jako strażniczka traktatów.
"Le Soir" ocenia, że rządząca w Warszawie "narodowo-katolicka prawica" zaostrza spór, podważając niezależność wymiaru sprawiedliwości, co jest granicą oddzielającą demokrację od reżimu autorytarnego. Dziennik ocenia, że ataki "ultrakonserwatywnego PiS" na praworządność to nie jedyny problem, bo zagrożone są też wolność prasy, swoboda protestowania, czy "prawa reprodukcyjne" kobiet.
Regnier przyznaje, że w ramach rozpoczętej przez KE procedury z art. 7 traktatu UE Warszawa uniknie sankcji dzięki niemalże pewnemu wetu ze strony Budapesztu i innych bliskich sojuszników. Autor tekstu wskazuje jednak na symboliczną wartość kroku, na jaki zdecydowała się KE. Zwraca uwagę, że to również sygnał dla krajów bałkańskich, które chciałyby się przyłączyć do UE, ale również innych państw Europy Środkowej, Węgier, a być może w przyszłości Austrii, gdzie do rządu weszła skrajna prawica.
"Le Soir" przyznaje, że broń, jakiej użyto wobec władz w Warszawie, może się okazać obosieczna i wzmocnić rządzących w Polsce, a także rozbudzić antyeuropejskie nastroje. Dziennik sugeruje rozważenie rozwiązań innych niż słynny art. 7.
Dziennik przypomina w tym kontekście propozycję szefa dyplomacji Belgii Didiera Reyndersa, który opowiada się za regularnym monitorowaniem poszanowania podstawowych wolności przez państwa członkowskie, na wzór procesu kontroli dyscypliny budżetowej.
(ph)