26 górników zginęło w katastrofie w kopalni węgla w środkowych Chinach, w prowincji Henan. Pod ziemią wciąż przebywa 11 osób; ratownicy usiłują do nich dotrzeć. Pomoc Chińczykom zaoferował chilijski prezydent Sebastain Pinera.
Według państwowej agencji bezpieczeństwa pracy, w chwili wybuchu pod ziemią pracowało 276 górników; 239 z nich udało się uciec.
Według chińskich mediów stężenie gazów w kopalni znacznie przekraczało normy.
Nie wiadomo, w jakim stanie są górnicy, którzy przeżyli katastrofę. Zlokalizowano ich ok. 50-80 metrów pod wejściem do szybu - podaje agencja AFP.
Operacja ratunkowa jest bardzo trudna. Gęsty pył w szybie utrudnia postępy akcji - powiedział agencji Xinhua jeden z inżynierów. W jego opinii ponad 2, 5 tysiąca ton pyłu węglowego zablokowało szyb i większość osób, które zostały tam uwięzione, udusiła się.
Chilijski prezydent Sebastian Pinera zaoferował Chinom wsparcie w ratowaniu górników, podkreślając, że Chile podczas akcji ratowania 33 uwięzionych w kopalni górników zdobyło doświadczenie pomocne w tego typu sytuacjach.
Akcja ratowania chilijskich górników była transmitowana przez państwową telewizję w Chinach; sukces ratowników wywołał podziw a zarazem gorycz chińskich internautów - pisze AFP.
W ubiegłym roku w Chinach, według oficjalnych danych, w kopalniach zginęło 2631 osób. Niezależne organizacje oceniają, że prawdziwy bilans ofiar jest jeszcze bardziej tragiczny. Tamtejsze kopalnie należą do najniebezpieczniejszych na świecie.