Zarejestrowany w Szwecji samolot rozbił się w nocy w górach na granicy Norwegii i Szwecji. Maszyna zniknęła w nocy z radarów. Na jej pokładzie były dwie osoby.
Samolot wystartował z lotniska Gardermoen w Oslo. Miał lecieć do Tromsø. W nocy zaginął.
Pilot zdążył wysłać sygnał SOS, kiedy samolot opuszczał norweską przestrzeń powietrzną i przelatywał nad górami w szwedzkiej części Laponii.
Wiadomo, że samolot był wynajęty przez norweską pocztę. Na jego pokładzie były dwie osoby. To jeszcze niepotwierdzone, ale nie są to ani Szwedzi ani Norwedzy, ale obywatele innego kraju europejskiego - powiedział Daniel Lindblad ze służb ratowniczych.
Wrak samolotu został już zlokalizowany przez samolot norweskich sił powietrznych. Do tego miejsca można dotrzeć tylko helikopterem lub na skuterach śnieżnych. Warunki są bardzo ciężkie. Jest tam 30 stopni mrozu.
(j.)