Katastrofa rosyjskiego samolotu Airbus A321. Maszyna należąca do rosyjskich linii lotniczych Metrojet (Kogałymawia) z 224 osobami na pokładzie rozbiła się w rejonie centralnego Synaju. Nikt nie przeżył. Egipskie władze zlokalizowały już czarne skrzynki wyczarterowanego samolotu, który leciał z kurortu Szarm el-Szejk do Sankt Petersburga. Nieznane są na razie przyczyny tragedii. Kilka godzin po niej grupa Państwa Islamskiego w Egipcie ogłosiła, że to ona zestrzeliła samolot. Tym doniesieniom zaprzeczył rosyjski minister transportu Maksim Sokołow. Wersji o zamachu nie potwierdza również strona egipska.
Samolotem lecieli przede wszystkim rosyjscy turyści, ale także dwóch Ukraińców i Białorusin. Wśród pasażerów było 25 dzieci. Załoga maszyny liczyła siedem osób. Agencja Reutera podała w pewnym momencie, że być może niektórym osobom na pokładzie udało się przeżyć - z niepotwierdzonych informacji miało wynikać, że z wraku dochodziły głosy żywych ludzi. Ostatecznie jednak władze Egiptu przekazały, że nikt nie przeżył katastrofy.
Do tej pory odnaleziono około 150 ciał ofiar. Były rozrzucone w promieniu pięciu kilometrów od miejsca, w którym spadł samolot.
Wrak jest kompletnie zniszczony - poinformowało źródło w służbach bezpieczeństwa Egiptu. Reuters podał, że samolot spadł pionowo, co sprawiło, że niektóre jego części uległy spaleniu.
Przyczyny katastrofy nie są na razie znane. Linie Kogałymawia zapewniły, że maszyna była sprawna, a za jej sterami siedział pilot, który spędził w powietrzu 12 tysięcy godzin. Jednak - jak donosi moskiewski korespondent RMF FM Przemysław Marzec - według nieoficjalnych informacji, ponad 18-letnia maszyna miała od kilku dni problemy z silnikami. Były pracownik linii lotniczych powiedział portalowi BFM.RU, że z samolotem wciąż były problemy.
Również według agencji Reutera, która powołała się na źródła w służbach bezpieczeństwa na północnym Synaju, wstępne ustalenia wskazują na usterkę techniczną jako przyczynę katastrofy.
Nie potwierdziły się jednak wcześniejsze informacje o tym, że załoga zgłaszała problemy techniczne i prosiła o zgodę na awaryjne lądowanie.
Po południu pojawiły się inne doniesienia w sprawie przyczyn katastrofy - grupa Państwa Islamskiego w Egipcie ogłosiła na Twitterze, że to ona zestrzeliła rosyjski samolot. Żołnierze kalifatu zdołali w prowincji Synaj zestrzelić rosyjski samolot przewożący ponad 220 krzyżowców, którzy wszyscy zginęli - stwierdza wpis.
O prawdopodobieństwo takiego scenariusza zapytaliśmy dra Wojciecha Szewkę, eksperta ds. międzynarodowych i Bliskiego Wschodu. Według niego, dżihadyści na Synaju nie dysponują raczej bronią, którą mogliby zestrzelić samolot pasażerki lecący na takiej wysokości. Mają jednak powody - jak zauważa dr Szewko - by pokazać, że potrafią odpowiedzieć na rosyjskie naloty w Syrii. Przeczytajcie pełny komentarz eksperta!
W ustaleniu przyczyn katastrofy pomogą zlokalizowane już czarne skrzynki samolotu. Okoliczności tragedii badać będzie sześciu ekspertów Airbusa, czterech z rosyjskiego Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego MAK i po dwóch ekspertów ds. bezpieczeństwa lotów z Francji i Niemiec. Taką informację podał Reuters, powołując się na komunikat BEA, czyli francuskiego urzędu ds. bezpieczeństwa lotnictwa cywilnego.
O tym, że Airbus A321 rozbił się na Synaju, biuro prasowe premiera Egiptu Szerifa Ismailego poinformowało chwilę przed godziną 9 w sobotę. Maszyna spadła na ziemię mniej więcej 23 minuty po starcie z Szarm el-Szejk. Wrak - jak podała strona egipska - ma znajdować się na pustyni, w górzystym terenie w pobliżu miasta Al-Arisz.