Wstępne ustalenia wskazują, że przyczyną wtorkowej katastrofy kolejowej w miejscowości Pernink był błąd ludzki - powiedział szef Inspekcji Transportu Kolejowego Czech, Jan Kuczera. Jak tłumaczył, jeden z pociągów pasażerskich, które zderzyły się czołowo, za wcześnie odjechał ze stacji Pernink.
Kuczera poinformował, że bezpośrednią przyczyną katastrofy był przedwczesny odjazd pociągu ze stacji, na której powinno dojść do wyminięcia się składów. Nie wiadomo jeszcze, dlaczego maszynista nie zastosował się do polecenia dyżurnego ruchu. Został zatrzymany, ale według mediów nie złożył jeszcze zeznań.
Z zarejestrowanych rozmów między dwoma maszynistami a dyżurnymi ruchu wynika, że pociąg jadący z nadgranicznej miejscowości Johanngeorgenstadt w Niemczech do Karlowych Warów miał czekać na stacji do chwili, gdy minie go drugi skład jadący w przeciwnym kierunku. Koleje Czeskie także wstępnie zakładają ludzki błąd.
W katastrofie zginęły dwie osoby, jedna z nich to obywatel Niemiec. 24 osoby zostały ranne, w tym 9 poważnie. Kuczera powiedział mediom, że nie podjęto współpracy z niemieckim odpowiednikiem czeskiej Inspekcji Transportu Kolejowego, ponieważ do tragedii doszło na czeskim terytorium.
Linia kolejowa między Johanngeorgenstadt w niemieckiej Saksonii do Karlowych Warów przecina pasmo górskie Rudawy. Jest najwyżej położoną w Republice Czeskiej trasą kolejową. Na odcinku, na którym doszło do katastrofy, bezpieczeństwo podróżnych zależy jedynie od maszynistów i dyżurnych ruchu. Nie ma tu żadnych technicznych systemów bezpieczeństwa, które mogłyby pomóc w uniknięciu kolizji dwóch pociągów jadących po jednym torze. Nie ma także systemu ostrzegającego maszynistów o zagrożeniu.