Za masakrę w Kanie i śmierć 54 cywilów pośrednio odpowiedzialny jest Hezbollah – to opinia izraelskiej komisji wojskowej, badającej sprawę niedzielnego ostrzału. W raporcie przyznano jednak, że gdyby armia wiedziała, że w budynku są ludzie, nie ostrzelałaby go.
Izraelskie śledztwo wykazało, że w budynek w Kanie trafiły dwie rakiety, z których wybuchła tylko jedna. Ataku dokonano, ponieważ istniało przekonanie, że budynek jest „kryjówką terrorystów”. Podkreślono jednak, że do mieszkańców Kany i okolic wiele razy apelowano, by opuścili domy. Armia po raz kolejny wyraziła ubolewanie z powodu śmierci osób cywilnych. Wśród ofiar nalotu było kilkadziesięcioro dzieci.
Amerykańska organizacja Human Rights Watch utrzymuje, że ofiar w Kanie było o połowę mniej, niż podają Libańczycy. Zdaniem Amerykanów, którzy przeanalizowali m.in. dane ze szpitali oraz od Libańskiego Komitetu Czerwonego Krzyża, zginęło 28 osób, a 13 należy uznać za zaginione.
Południowe dzielnice Bejrutu zostały nad ranem ostrzelane przez izraelskie lotnictwo. Pociski spadły na południową szyicką dzielnicę Dahija, uważaną za twierdzę Hezbollahu.
Świadkowie mówią, że nad ranem w Bejrucie słychać było co najmniej cztery eksplozje. Nie ma informacji o ewentualnych ofiarach tych nalotów. Dwa pociski spadły także na drogę we wschodniej części doliny Bekaa.
Izraelskie radio poinformowało z kolei, że w południowym Libanie walczy już blisko 10 tysięcy izraelskich żołnierzy. Ofensywa prowadzona jest w dziesięciu miejscach. Izraelski premier Ehud Olmert w wywiadzie dla włoskiej gazety „Corriere Della Sera” powiedział, że jego kraj jest już bardzo blisko wyznaczonego celu – odepchnięcia Hezbollahu od izraelskich granic.
To już 23. dzień izraelskiej ofensywy w Libanie. Konflikt rozpoczął się 12 lipca, gdy Hezbollah uprowadził dwóch libańskich żołnierzy. Dziś premier Libanu Fuad Siniora poinformował, że izraelska ofensywa spowodowała już śmierć ponad 900 osób, a rannych zostało ponad 3 tysiące libańskich cywilów. Szef libańskiego rządu zaznaczył też, że jedna czwarta mieszkańców kraju została zmuszona do opuszczenia domów. W zażegnywanie impasu zaangażowała się społeczność międzynarodowa, do Libanu mają zostać wysłane siły pokojowe.
Organizacja państw islamskich wezwała Radę Bezpieczeństwa ONZ do natychmiastowego wydania rezolucji, nakazującej zakończenie walk w Libanie. To jednak wydaje się mało realne – członkowie Rady wciąż nie potrafią uzgodnić wspólnego stanowiska ws. konfliktu na Bliskim Wschodzie.