Izraelski minister obrony Ehud Barak zagroził obaleniem siłą władz terrorystycznej organizacji Hamas w Strefie Gazy - podały media w Jerozolimie. Jeszcze bardziej radykalni są jego niektórzy koledzy z rządu; wściekłość Jerozolimy wywołują rakietowe ataki terrorystyczne na izraelskie miasteczka.
Barak zagroził atakiem w poniedziałek wieczorem na zamkniętym posiedzeniu komisji parlamentu ds. zagranicznych i obrony. Wg aencji Associated Press, Barak był pierwszym izraelskim ministrem, otwarcie mówiącym o możliwości odsunięcia siłą Hamasu od władzy.
Barak - według AP - miał wydać polecenie opracowania planów wielkiego najazdu izraelskiego na terytorium Strefy Gazy. Szef resortu obrony miał powiedzieć, iż zdaniem Izraela nierealne wydaje się ponowne przejęcie kontroli nad Strefą przez umiarkowane organizacje palestyńskie na czele z Fatahem prezydenta Mahmuda Abbasa.
Barakowi, emerytowanemu generałowi armii izraelskiej, wtórują koledzy z rządu: Powinniśmy zająć okolice Gazy i zetrzeć te tereny z mapy świata - postulował w niedzielę minister spraw wewnętrznych Meir Szeetrit. Inny minister, odpowiedzialny za budownictwo mieszkaniowe Zeew Boim, opowiedział się za likwidacją liderów Hamasu na czele z b. premierem Autonomii Ismailem Hanije.
Premier Izraela Ehud Olmert zapewnia, że na razie nie będzie uderzenia Strefę Gazy. Palestyńczycy nie mieliby wprawdzie żadnych szans w starciu z najsilniejszą armią na Bliskim Wschodzie, ale pewne jest, że okupione byłoby to masakrą palestyńskiej ludności cywilnej. Strefa Gazy to teren mniej więcej wielkości Krakowa, zamieszkały przez dwa razy liczniejszą ludność.