54 polskich ratowników, którzy od ubiegłego tygodnia udzielali pomocy poszkodowanym w wyniku trzęsienia ziemi na Haiti, czeka na powrót do kraju. Z powodu awarii rządowego samolotu Tu-154 nie mogą opuścić środkowoamerykańskiej wyspy.
Maszyna po przylocie do stolicy Haiti, Port-au-Prince, została skierowana na lotnisko w Portoryko. Tam utknęła – zepsuł się prawdopodobnie blok sterowania. Nad jego naprawą pracują aż trzy ekipy mechaników. Mechanicy przeszli od dziobu samolotu, gdzie znajduje się układ zarządzania sterowaniem, aż do ogona. W Polsce jest ekipa kryzysowa inżynierów, która na schematach sprawdza, gdzie mogło dojść do uszkodzenia. Ponadto główny inżynier znajduje się z drugim Tupolewem w Samarze i z razem z Rosjanami analizuje problem - powiedział dziennikarce RMF FM podpułkownik Dariusz Sienkiewicz z 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego.
Ratownicy kończą misję na Haiti. W dotkniętym kataklizmem kraju pozostaną natomiast członkowie Polskiej Misji Medycznej. W Port-au-Prince odbudowują szpital imienia świętego Franciszka, który wstrząsy tektoniczne zmiotły z powierzchni ziemi. Razem ze strażakami będziemy usiłowali odtworzyć przede wszystkim prąd w sali operacyjnej. Zainstalowaliśmy sprzęt medyczny, przekazujemy wszystkie leki. Zastanawiamy się nad ekipą medyczną z Polski, bo brakuje lekarzy - powiedział Przemysław Guła z PMM.
Do katastrofalnego trzęsienia ziemi doszło na Haiti 12 stycznia. Trzęsienie miało siłę 7 lub 7,3 st. w skali Richtera i było najsilniejsze w tym regionie od ponad 200 lat. Ziemia ponownie zatrzęsła się na wyspie w minioną środę około godz. 6 rano. Siłę wstrząsów oceniono wstępnie na 6 stopni w skali Richtera.
Rząd Haiti ocenia, że około 200 tys. osób straciło życie na skutek trzęsienia ziemi, 250 tys. odniosło obrażenia, a dwa miliony ludzi jest bez dachu nad głową. Cała populacja Haiti to dziewięć milionów osób.