Demonstracje w obronie tradycyjnej rodziny zorganizowano wczoraj w wielu francuskich miastach. W Wersalu pod Paryżem manifestacja zgromadziła według policji 6 tys. uczestników. Organizatorzy mówią natomiast nawet o 30 tys. protestujących.

Manifestacje zwołano pod hasłem "La Manif pour tous" (Manifestacja dla wszystkich), nawiązującym do flagowego projektu społecznego prezydenta Francois Hollande'a - ustawy "Małżeństwa dla wszystkich", o małżeństwach homoseksualnych i adopcji przez nie dzieci. Weszła ona w życie 18 maja po czterech miesiącach zaciętej batalii parlamentarnej.

W Wersalu wśród uczestników pochodu widać było wielu deputowanych prawicy. "Atakowanie rodziny = społeczeństwo w niebezpieczeństwie" - głosiło hasło na niesionym przez nich transparencie.

Rzeczniczka kampanii "La Manif pour tous" tłumaczyła, że "atak na rodzinę jest przeprowadzany systematycznie". Skrytykowała takie zjawiska jak "rozpowszechnianie ideologii gender w szkole, wypieranie pokrewieństwa biologicznego na rzecz społecznego (za pomocą technik wspomaganego rozrodu), ciąże zastępcze (GPA) czy fiskalne ciosy" zadawane rodzinom i skrócenie urlopu rodzicielskiego.

W Montpellier na południu kraju demonstrację zwołano pod hasłem "Stop rodzinofobii". Wzięło w niej udział 400 osób według policji, a zdaniem organizatorów - dwa razy więcej.

Przed przyjęciem ustawy o małżeństwach homoseksualnych przez parlament w kwietniu na ulice wychodziły w aktach protestu setki tysięcy ludzi. Także w sobotę ok. 200 samochodów w kolorach "La Manif pour tous", niebieskim i różowym, oraz kilkudziesięciu rowerzystów przejechało ulicami Bordeaux. Następnie udali się do pobliskiego miasta Begles. To właśnie tam w 2004 roku zawarto pierwsze, nielegalne wówczas, małżeństwo homoseksualne. Zostało ono unieważnione przez sąd.

(MRod)