Ponad milion osób według policji. Aż trzy miliony według organizatorów - to największa fala studenckich i związkowych demonstracji we Francji przeciwko kontrowersyjnej reformie kodeksu pracy. Gigantyczny pochód blokuje centrum Paryża.
Premier Dominique de Villepin z coraz większym naciskiem powtarza, że chce negocjować ze studentami i związkowcami w sprawie ewentualnych poprawek do tekstu reformy kodeksu pracy. Protestujący czują jednak, że są coraz silniejsi i odpowiadają zdecydowanie „nie”. Albo rząd zrozumie, że nie może przeciwstawiać się społeczeństwu i całkowicie wycofa reformę albo będziemy kontynuować protesty i zobaczymy kto wygra - grozi szef centrali związkowej „Robotnicza siła”.
Na Placu Republiki zebrał się ogromny tłum ludzi, głównie studenci, licealiści i związkowcy. Są też jednak bandy chuliganów z przedmieść Paryża; dochodzi do coraz ostrzejszych strać z policją.
Wszystko więc wskazuje na to, że związkowcom nie uda się zmusić prawicowego premiera do wycofania kontrowersyjnej reformy.
Jednak wielu specjalistów sugeruje, że już pojutrze francuska Rada Konstytucyjna może orzec, że kontrowersyjna reforma jest niezgodna z konstytucją, bo dyskryminuje młodzież i problem się skończy – reforma zostanie wyrzucona do kosza przez prawników.