Kraje Europy muszą wymyślić sposób na szybsze przemieszczanie personelu i sprzętu wojskowego na kontynencie - uważa francuski generał Bertrand Toujouse i nie odkrywa Ameryki. W czasie zimnej wojny Zachód nieco lepiej rozumiał skalę zagrożenia ze strony Rosji i był też lepiej przygotowany. Wydawano wówczas znacznie więcej na zbrojenia, a wewnątrzeuropejskie przepisy dotyczące ruchów wojsk były znacznie lepiej dostosowane do rzeczywistości.

Podczas zimnej wojny armie w Europie były przyzwyczajone do organizacji transportu wojskowego, co wówczas było "bardzo proste (do zorganizowania)", ale "stopniowo stało się niezwykle złożonym (procesem)" - ocenił Toujouse w rozmowie z Politico. Wojskowy odpowiedzialny jest za nowo utworzone dowództwo sił lądowych armii francuskiej na Europę.

Administracja, biurokracja, odrealnione

Według generała obecne przeszkody na drodze do szybszego przemieszczania wojsk w Europie obejmują długie i rozdrobnione procesy administracyjny mające na celu transport sprzętu wojskowego przez granice. Co więcej problem stanowi również nieprzystosowana do tych celów infrastruktura, w tym tunele i mosty, ale też brak możliwości zorganizowania masowego transportu kolejowego.

Armia francuska zdała sobie sprawę, jak trudno jest przedostać się przez Europę na wiosnę 2022 roku, kiedy w odpowiedzi na inwazję Rosji na Ukrainę wysłała batalion do Rumunii. "Odkryliśmy wtedy skalę biurokracji. Na Ukrainie trwa wojna. A celnicy wyjaśniali nam, że nie mamy odpowiedniego tonażu i nasze czołgi nie mogą przejechać przez Niemcy (...) To po prostu niewiarygodne" - wspominał Toujouse.

Zdaniem generała nie tylko to było problemem. Również sami żołnierze nie mieli kluczowych umiejętności, które pozwoliłyby im sprawnie wykonywać postawione zadanie. W rozmowie z Politico Toujouse stwierdził, że armia francuska, która przez ostatnie dziesięciolecia walczyła w Afganistanie i w Afryce Zachodniej, przez około 20 lat nie transportowała sprzętu wojskowego  pociągami. Francuski przewoźnik kolejowy SNCF również nie miał o tym pojęcia.

"Wracamy do czegoś, co (kiedyś) umieliśmy robić, a o czym zupełnie zapomnieliśmy" - powiedział Toujouse. Jak zaznaczył, francuska armia, wspierając Rumunów, planuje wykorzystać regularną rotację żołnierzy i sprzętu do ponownego opanowania sztuki transportu wojskowego.

Postępów brak

W maju ministrowie spraw zagranicznych państw UE wezwali stolice do wdrożenia planu dotyczącego mobilności wojskowej, który obejmie zobowiązania do inwestowania w infrastrukturę i zapewnienie siłom zbrojnym priorytetowego dostępu do sieci transportowej. Natomiast w czerwcu Francja ogłosiła, że przystąpi do podpisanego już przez Polskę, Niemcy i Holandię porozumienia o utworzeniu wojskowego korytarza tranzytowego. W lipcu Grecja, Bułgaria i Rumunia podpisały list intencyjny w sprawie współpracy w zakresie transgranicznej mobilności wojskowej.

Emerytowany amerykański generał Ben Hodges, były dowódca sił lądowych USA w Europie, powiedział Politico, że nielegalna aneksja ukraińskiego Krymu przez Rosję w 2014 roku była sygnałem alarmowym, że trzeba poprawić mobilność europejskich armii. Dodał jednak, że od tego czasu nastąpiła poprawa, ale polega ona głównie na zauważaniu problemu, a nie jego rozwiązaniu. Ta opieszałość jest fatalną wiadomością dla NATO. Już w listopadzie ubiegłego roku szef dowództwa logistycznego NATO JSEC, generał broni Alexander Sollfrank, mówił: Kończy nam się czas. To, czego nie zrobimy w czasie pokoju, nie będzie gotowe w przypadku kryzysu lub wojny.