Europejczycy nie mają wpływu na wizerunek Europy – ostrzegają eksperci na dzień przed unijnym szczytem w Berlinie z okazji 50-lecia UE. Zwracają uwagę, że Deklaracja Berlińska, która ma być przyjęta na szczycie, maluje obraz Europy, jakiej życzą sobie politycy, a nie zwykli ludzie.
Niemiecki politolog Andreas Mauer jest zdania, że do procesu jednoczenia Europy nie włącza się zwykłych ludzi, mimo że to do nich jest kierowana Deklaracja Berlińska. Uważam, że użycie w dokumencie słowa „my” jest nieporozumieniem. Nie zdziwię się, gdy w poniedziałek po szczycie niewiele się będzie mówić o tym, co jest w deklaracji, tylko ona była tak naprawdę skierowana - stwierdza Mauer.
My obywatelki i obywatele Unii Europejskiej szczęśliwie jesteśmy zjednoczeni - brzmi jedno z kluczowych zdań Deklaracji Berlińskiej, którą przywódcy 27 krajów Wspólnoty ogłoszą w najbliższą niedzielę w stolicy Niemiec.
Europa była przez stulecia ideą, nadzieją na pokój i porozumienie. Ta nadzieja spełniła się. Integracja europejska przyniosła nam pokój i dobrobyt - czytamy w deklaracji. Autorzy dokumentu podkreślają, że każdy z członków Wspólnoty przyczynił się do integracji Europy i do umocnienia demokracji i praworządności: Umiłowaniu wolności ludzi w Europie Środkowej i Wschodniej zawdzięczamy to, że nienaturalny podział Europy został dziś ostatecznie przezwyciężony.
Unia zapowiedziała dalszą realizację wspólnych ideałów, zastrzegając, że w centrum wszelkich działań znajduje się człowiek. Jego godność jest nienaruszalna. Prawa są niezbywalne. Kobiety i mężczyźni są równouprawnieni - czytamy.
Wśród celów Unii wymieniono: pokój i wolność, demokrację, praworządność, wzajemny szacunek i odpowiedzialność, dobrobyt i bezpieczeństwo, tolerancję i uczestnictwo, sprawiedliwość i solidarność.