​Turcja nie zniesie stanu wyjątkowego zanim w kraju nie zapanuje pełny spokój - oświadczył w Stambule turecki prezydent Recep Tayyip Erdogan. Jego zdaniem zagrożenie dla pokoju stanowią uzbrojeni Kurdowie na wschodzie kraju.

​Turcja nie zniesie stanu wyjątkowego zanim w kraju nie zapanuje pełny spokój - oświadczył w Stambule turecki prezydent Recep Tayyip Erdogan. Jego zdaniem zagrożenie dla pokoju stanowią uzbrojeni Kurdowie na wschodzie kraju.
Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan /MICHAEL REYNOLDS / POOL /PAP/EPA

Przemawiając do środowiska biznesowego, Erdogan uznał stan wyjątkowy za konieczny w obliczu aktywności kurdyjskiej partyzantki, w tym głównie Partii Pracujących Kurdystanu (PKK), uznawanej przez Ankarę za organizację terrorystyczną.

W pierwszym publicznym wystąpieniu po powrocie z Waszyngtonu prezydent ostrzegł, że "jaskinie i miasta w górach wschodniej Turcji wypełnione są należącą do partyzantów amunicją". Dodał, że w obliczu zagrożenia Turcja nie będzie wahać się przed interwencją w północnej Syrii.

Stan wyjątkowy został ogłoszony po próbie puczu wojskowego w lipcu 2016 roku. Był przedłużany już trzykrotnie, ostatni raz w kwietniu bieżącego roku. Tureckie władze uzasadniały to koniecznością zapewnienia bezpieczeństwa oraz zagwarantowania praw oraz swobód obywatelskich. Krytycy Erdogana wskazują jednak, że w praktyce stan wyjątkowy służy usprawiedliwianiu nadużyć władzy i ograniczaniu praw obywatelskich.


(łł)