22 osoby zginęły, a setki zostały ranne w ataku, do którego doszło w nocy w Kairze na demonstrację zwolenników prezydenta Mohammeda Mursiego. Takie informacje podało egipskie ministerstwo zdrowia.
Grupa mężczyzn ostrzelała uczestników demonstracji poparcia dla prezydenta w okolicach uniwersytetu. Wczoraj w Gizie także doszło do starć i wymiany ognia, między zwolennikami a przeciwnikami Mursiego.
Prezydent Mohammed Mursi oświadczył w wystąpieniu telewizyjnym, wygłoszonym w nocy z wtorku na środę, że nie poda się do dymisji, bo ma "demokratyczny mandat" do sprawowani tego urzędu.
Jestem prezydentem Egiptu, który reprezentuje wszystkich Egipcjan - powiedział Mursi. Jego wystąpienie transmitowała egipska telewizja.
Prezydent wezwał Egipcjan do zachowania spokoju i powstrzymania się od przemocy. Zapowiedział podjęcie szeregu działań, które pozwolą mu na osiągnięcie porozumienia z opozycją, w tym przeprowadzenia zmian w rządzie.
Odpowiedzialnością za obecną sytuację w kraju Mursi obciążył ludzi "poprzedniego reżimu", którzy wykorzystują sfrustrowaną bezrobociem i brakiem perspektyw młodzież do swoich celów. Te stare przestępcze grupy nie chcą demokracji. Chcą wyłącznie chaosu i przemocy - podkreślił prezydent.
Wcześniej Mohammed Mursi wezwał armię do wycofania ultimatum, które postawiła mu w poniedziałek. Wojskowi zażądali, by w ciągu 48 godzin politycy przedstawili plan przezwyciężenia obecnego kryzysu. Mursi podkreślił, że nie podda się żadnemu dyktatowi, zarówno z samego Egiptu, jak i z zagranicy.
Faktyczne odrzucenie przez Mursiego ultimatum egipskiej armii ostro skrytykowała opozycja. To doprowadzi do konfrontacji i eskalacji przemocy - powiedział rzecznik opozycyjnego Frontu Ocalenia Narodowego.
W rozmowie telefonicznej, prezydent USA Barack Obama zachęcał Mursiego do podjęcia dialogu z opozycją i przezwyciężenia obecnego kryzysu na drodze pokojowej.
Od kilku dni egipskie miasta są areną masowych demonstracji, których uczestnicy domagają się ustąpienia Mohammeda Mursiego. Dochodzi także do krwawych starć ze zwolennikami prezydenta.
(jad)