Tomasz Dziemianczuk, jeden z 30 aktywistów międzynarodowej organizacji ekologicznej Greenpeace, zatrzymanych we wrześniu na Morzu Barentsa na statku "Arctic Sunrise", opuścił areszt śledczy Kresty w Petersburgu. Wcześniej centrala Greenpeace'u wpłaciła za 37-letniego pracownika Uniwersytetu Gdańskiego kaucję w wysokości 2 mln rubli, czyli ok. 200 tys. złotych.
Polski ekolog udał się do konsulatu RP w Petersburgu, który zaoferował mu gościnę do czasu, aż uzyska on wizę Federacji Rosyjskiej.
Dziemianczuk - podobnie jak pozostali członkowie załogi "Arctic Sunrise" - jest oskarżony o chuligaństwo, za co w Rosji grozi kara do 7 lat pozbawienia wolności w kolonii karnej.
Środek zapobiegawczy - z tymczasowego aresztowania na kaucję - zmienił Polakowi sąd rejonowy w Petersburgu.
Dobierano nam współwięźniów o lepszych charakterystykach. Nie mogę powiedzieć, że pod tym względem władze rosyjskie nie dbały o nasze nie tyle dobre samopoczucie, co o nasze zdrowie. Widać, że jakby z jednej strony rzeczywiście chciano nam pokazać, że nie powinniśmy tutaj przyjeżdżać, z jakimkolwiek protestem, a z drugiej strony, dbano o to, żeby nic nam się nie stało - mówił Dziemianczuk po wyjściu z aresztu. Jedno, czego się nauczyłem tutaj w Rosji to, że wszystko jest nieprzewidywalne i wszystkie czarne scenariusze, które mieliśmy od początku tego protestu spełniły się - dodał.
Według znanego prawnika rosyjskiego Genriego Reznika, cytowanego przez radio Echo Moskwy, cudzoziemcy zwolnieni za kaucją mają prawo opuścić terytorium Federacji Rosyjskiej przed procesem sądowym. Prawo na to pozwala. Muszą jednak stawiać się w Rosji na każde wezwanie organów śledczych - powiedział prawnik.
Przypuszczam, że jeśli wyjadą za granicę, to już tam pozostaną. W takiej sytuacji kaucja przepadnie na rzecz rosyjskiego skarbu państwa, a środek zapobiegawczy znów może zostać zmieniony - na areszt lub areszt domowy - dodał.
Reznik wyraził przekonanie, że sprawa Greenpeace'u nie trafi do sądu. Jego zdaniem wszystkich oskarżonych obejmie przygotowywana amnestia z okazji przypadającej 12 grudnia 20. rocznicy uchwalenia Konstytucji FR.
Dziemianczuk był 10. działaczem Greenpeace'u, który po dwóch miesiącach w aresztach w Murmańsku i Petersburgu wyszedł na wolność. W czwartek areszty opuściło 11 ekologów. Sądy w mieście nad Newą - jak dotąd - zgodziły się na zwolnienie za kaucją 26 aktywistów. Za wszystkich Greenpeace wpłacił po 2 mln rubli kaucji.
Jedynym, któremu przedłużono aresztowanie o trzy miesiące, jest obywatel Australii Colin Russell, radiotelegrafista z "Arctic Sunrise". Jego adwokat zapowiedział już zaskarżenie tej decyzji.
Jutro werdykt w sprawie zatrzymania "Arctic Sunrise" ma wydać Międzynarodowy Trybunał Prawa Morza w Hamburgu. Rząd Holandii wystąpił do niego o nakazanie FR uwolnienia statku i jego załogi, a także o zalecenie rosyjskim władzom, by wstrzymały wszelkie działania prawne podjęte w związku z tą sytuacją. Rosja odmówiła udziału w postępowaniu przed hamburskim trybunałem.
W ocenie jednego ze zwolnionych za kaucją ekologów, rosyjskiego fotoreportera Denisa Siniakowa, decyzja o wypuszczeniu działaczy Greenpeace'u zapadła "na górze". Chodzi o uniknięcie międzynarodowego skandalu, gdy Trybunał w Hamburgu wyda werdykt korzystny dla ekologów - powiedział Siniakow, opuszczając areszt.
18 września działacze Greenpeace'u z pokładu statku "Arctic Sunrise" usiłowali dostać się na należącą do koncernu paliwowego Gazprom platformę wiertniczą Prirazłomnaja na Morzu Barentsa, aby zaprotestować przeciwko wydobywaniu ropy naftowej w Arktyce. Interweniowała straż przybrzeżna Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB), która zatrzymała statek i odholowała go do Murmańska.
Sąd rejonowy w tym mieście na północy Rosji nakazał aresztowanie na dwa miesiące wszystkich członków załogi "Arctic Sunrise", w tym 26 cudzoziemców pochodzących z 18 krajów.
Początkowo Komitet Śledczy postawił im zarzut piractwa, za co groziło im od 10 do 15 lat pozbawienia wolności w kolonii karnej. 23 października komitet zakomunikował, że zmienił oskarżonym kwalifikację czynu z "piractwa" na "chuligaństwo".
11 listopada ekolodzy zostali przewiezieni z Murmańska do Petersburga, gdzie umieszczono ich w trzech aresztach śledczych. Źródła w rosyjskich organach ścigania wyjaśniły, że chodziło o poprawę warunków ich przetrzymywania.
Aktywiści Greenpeace'u odrzucili oskarżenia o piractwo i stworzenie zagrożenia dla bezpieczeństwa pracowników platformy wiertniczej. Podkreślają, że ich protest był akcją pokojową, a "Arctic Sunrise" nie naruszył 500-metrowej strefy bezpieczeństwa wokół platformy. Odrzucają także zarzut chuligaństwa, argumentując, że w żaden sposób nie naruszyli porządku publicznego.
(mpw)