Dwóch dziennikarzy z telewizji WYFF-TV zginęło podczas relacjonowania uderzenia subtropikalnej burzy Alberto. Na samochód, którym jechali spadło drzewo. Do zdarzenia doszło w pobliżu Tryon w Karolinie Północnej. Alberto dotarł w wczoraj wieczorem do północno-zachodnich wybrzeży Florydy w rejonie miejscowości Laguna Beach. Wcześniej z nadmorskiego pasa wzdłuż wybrzeży Zatoki Meksykańskiej ewakuowano tysiące ludzi.

Samochodem jechał prowadzący wiadomości Mike McCormick i fotograf Aaron Smeltzer. 10 minut przed tym wypadkiem rozmawiałem z panem McCormickiem. Mówił mi, że ma nadzieję, iż nic mu się nie stanie. A później dowiedziałem się o wypadku - mówił trzęsącym się głosem podczas konferencji prasowej szef lokalnej straży pożarnej Geoffrey Tennant. 

Według danych Krajowego Centrum ds. Huraganów w Miami szybkość Alberto wynosi ok. 72 km/godz. Wichurze towarzyszą silne opady deszczu.

Alberto, niejako inaugurujący tegoroczny sezon huraganów, powinien osłabnąć w miarę posuwania się w głąb lądu. Przesuwa się w kierunku północnym z szybkością ok. 15 km/ godz.

Dziś Alberto ma dotrzeć do stanów Missisipi i Georgia. Prognozy przewidują, że w wielu rejonach wielkość opadów może wynieść pond 30 cm.

Meteorolodzy ostrzegają, że tegoroczny sezon huraganów może być wyjątkowo groźny. Do wzrostu niszczycielskiej siły huraganów przyczynia się m. in. globalne ocieplanie się klimatu.

W ub. roku południowe rejony USA i Karaiby nawiedziła seria potężnych huraganów, które wyrządziły olbrzymie zniszczenia. Portoryko dotąd nie może przezwyciężyć skutków huraganu Maria, który spustoszył tę wyspę w październiku ub. r.

(mpw)