Sześcioosobowa grupa polskich alpinistów pod kierunkiem Artura Hajzera rozpoczęła atak szczytowy na niezdobyty zimą Broad Peak (8047 m) w Karakorum. Początek nie wygląda dobrze, jest dramatyczny. Pogoda diametralnie się zmieniła. Na wysokości 6000 m szaleje wicher z prędkością 100 km/h. Polscy himalaiści stracili dwa namioty, porwane przez wiatr.
Po dotarciu do obozu 2 na 6200 m grupa szturmowa zastała rozszarpany namiot. Jego resztki Robert Szymczak i Krzysiu Starek wykorzystali jako płachtę biwakową. To była bardzo ciężka noc - przekazał 48-letni Hajzer, kierownik wyprawy.
Marcin Kaczkan, który samotnie wspinał się do obozu 1 (5600 m), znalazł się w podobnej sytuacji - namiot został poważnie uszkodzony.
Prognozy na kolejne dni pogorszyły się; mówią o wzroście siły wiatru - wtorek 70 km/h, środa z zapowiadanych 20 do 45 km/h, a czwartek - ponad 70 km/h.
Siedzimy i główkujemy, prognoza na czwartek praktycznie odbiera nam szansę na atak, ale jak brzmi motto wyprawy - nadzieja zamarza ostatnia. Na chwilę obecną decyzja jest taka, że wyruszamy jako support, aby odbudować C2. Wyniesiemy także nowy, już trzeci namiot i najpotrzebniejsze rzeczy. Trzymajcie kciuki, my łapiemy za wiatromierz - przekazał przed wyjściem z bazy (4850 m) Rafał Fronia.
Hajzer dodał: W obozie 3 na 7200 m wraz ze mną są Starek, Szymczak i Pakistańczyk Ali Sadpara. Oba namioty z tego obozu zwiało; śpimy w zgliszczach namiotów z odzysku. W obozie 2 nocują Fronia, Gawrysiak i Kaczkan. W bazie jest Piotr Snopczyński.