Nieprawidłowa lista laboratoriów to nie jedyny błąd w polskiej dokumentacji w sprawie eksportu do Rosji polskich warzyw. Jak dowiedziała się korespondentka RMF FM, żaden z dokumentów mających zaświadczać, że warzywa z Polski są bezpieczne, nie został przetłumaczony na obcy język. Urzędnicy w Brukseli nieoficjalnie dziwią się, że doszło do takiego niedopatrzenia.
Wcześniej informowaliśmy, że ze zgłoszonych przez Polskę 17 laboratoriów do badania próbek warzyw, uprawnień nie ma aż 16. Badać obecność bakterii EHEC może tylko ośrodek w Puławach. Urzędnicy z Państwowej Inspekcji Ochrony Roślin i Nasiennictwa tłumaczą się pośpiechem. Minister rolnictwa bagatelizuje natomiast problem.
Rosjanie uważają, że to, co jest zaletą, jest wadą. Gdybyśmy przedstawiliśmy jedno laboratorium, to powiedzieliby, że jest tylko jedno. Jak daliśmy im 17, to mają pretensje, że jest 17. Wczoraj zmieniliśmy pismo z 17 na jedno. Zobaczymy, co odpowiedzą na jedno - mówi w rozmowie z RMF FM Marek Sawicki.
Przedstawiciele rosyjskich służb sanitarnych twierdzą, że z krajów Unii, które chcą dostarczać warzywa na rynek rosyjski, najwięcej wątpliwości wywołuje właśnie Polska.