Amerykańska policja szuka mężczyzny, który otwierając ogień w Lewiston w stanie Maine, zabił co najmniej 18 osób, a około 60 ranił. Do tej potwornej zbrodni doszło w okolicach kręgielni i baru w mieście. Trwa obława na 40-letniego Roberta Carda. Dlaczego dochodzi do strzelanin i jak wygląda obława na mężczyznę? W Radiu RMF24 Tomasz Terlikowski pytał o to dr. Wojciecha Kwiatkowskiego, amerykanistę z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.
Do strzelaniny doszło przy Mollison Way w Lewiston (Maine). To tam mieszczą się kręgielnie. Napastnik zaczął strzelać również na Lincoln Street, gdzie bardzo często odbywają się przyjęcia rodzinne oraz imprezy korporacyjne. Mężczyzna skierował w stronę klientów karabin i pociągnął za spust. Naoczni świadkowie opisywali, że widzieli wybiegających ludzi, również dzieci. Z medialnych informacji wynika, że główny podejrzany to instruktor w strzelnicy i rezerwista amerykańskiej armii.
Temat tej tragedii zdominował przedpołudniowy program w radiu RMF24. Tomasz Terlikowski rozmawiał z dr. Wojciechem Kwiatkowskim. Amerykanista był pytany, czy mężczyzna poszukiwany był również w nocy. Stanowe władze nie mogą pozwolić sobie na to, żeby ktoś całą noc chodził i zabijał ludzi po domach - odpowiedział.
Dr Kwiatkowski przypomniał, że policja przekazała informacje, by w całym stanie Maine mieszkańcy zabezpieczyli się w swoich mieszkaniach i domach. Wiadomo, że nie wszyscy są w domu i nie do wszystkich taki komunikat dotarł. W chwili obecnej nie wiadomo, gdzie napastnik jest, czy ukrył się gdzieś w jakimś budynku, czy jest na terenie zalesionym. Maine ma to do siebie, że tam jest po prostu gdzie się ukryć - opisywał dr Wojciech Kwiatkowski z UKSW w Warszawie.
Nasz dziennikarz pytał też, jak to możliwe, że mężczyzna będący instruktorem w używaniu broni, a także rezerwista USA dopuścił się takiej zbrodni. Czy nie powinien on podlegać szczegółowym badaniom psychologicznym lub psychiatrycznym? - pytał Tomasz Terlikowski.
Z tych informacji, które teraz mamy wiemy, że on (napastnik - przyp. RMF FM) leczył się nawet w te wakacje i miał jakieś objawy, był leczony psychiatrycznie, a więc właśnie to jest dziwne. Trzeba też wiedzieć, że w Stanach Zjednoczonych co do zasady nie ma takich reguł przy dostępie do broni, jakie są w Polsce, nie ma rozmowy z psychologiem, nie ma badania psychiatrycznego itd. On po prostu broń mógł sobie kupić dawno, dawno temu. Jako instruktor w strzelnicy zapewne ma wiele sztuk broni i to powoduje, że dochodzi do tego typu sytuacji - tłumaczył amerykanista.
Kwiatkowski przypomniał, że to już nie pierwsza sytuacja, gdy dochodzi do takich wydarzeń za oceanem. Dodał, że takich sytuacji było już kilkaset w Stanach Zjednoczonych. Pomijając te wszystkie wydarzenia w szkołach i na uczelniach wyższych, to są to zazwyczaj mężczyźni, którzy są zaznajomieni z bronią i mają swoje własne problemy psychologiczne i w taki sposób je uzewnętrzniają - opisuje amerykanista.
O kontrowersjach wokół pozwoleń na broń w USA, o najtragiczniejszych strzelaninie w Stanach Zjednoczonych i o potencjalnych motywacjach sprawcy posłuchasz w całej rozmowie dostępnej poniżej.