Kapitan egipskiego statku, który przechwycił sygnał SOS od promu „Al Salam 98”, który zatonął w zeszłym tygodniu na Morzu Czerwonym, broni się przed zarzutami, że nie pospieszył z pomocą.
W katastrofie promu zginęło około tysiąca osób. Chwilę przed katastrofą kapitan przepływającego nieopodal siostrzanego promu otrzymał przez radio prośbę o pomoc, jednak nie zawrócił.
Tłumaczy, że nie chciał, by doszło do "podwójnej katastrofy" i argumentuje, że sam miał na pokładzie 1800 pasażerów.
Dodaje, że powiadomił inne jednostki znajdujące się w pobliżu - najwyraźniej jednak żadna nie pośpieszyła z pomocą. Akcja ratunkowa rozpoczęła się dopiero kilka godzin po zatonięciu promu "Al Salam 98".