Około dwustu osób - głównie kobiet - demonstrowało w stolicy Czeczenii. Manifestujący domagali się zakończenia walk i wycofania rosyjskich wojsk z republiki. Milicja nie interweniowała, choć władze miasta nie wydały zgody na zorganizowanie demonstracji.
"Nie zabijajcie naszych dzieci", "Ta wojna to tragedia zarówno dla rosyjskich, jak i czeczeńskich matek" - takie napisy znajdowały się na transparentach, trzymanych przez kobiety. Z Placu Teatralnego demonstrujący przemaszerowali - skandując pokojowe hasła - na Plac Lenina. Jedna z uczestniczek manifestacji Petimat Ganijewa, która szuka w Groznym swoich dwóch synów, aresztowanych w grudniu, powiedziała: "My matki, siostry i wdowy apelujemy do rządów Rosji i Czeczenii, by skończyły z tym bezprawiem, by zakończyły wojnę i przestały mordować cywilów". Tymczasem w niedzielę poinformowano, że w Czeczenii, w wyniku ataków separatystów i eksplozji min lądowych, zginęło w ciągu ostatnich 24 godzin sześciu rosyjskich żołnierzy. Rosyjska artyleria ostrzeliwała domniemane bazy separatystów w Wiedieno i Nożaj-jurcie oraz w Itum-kale.
foto EPA
18:50