"Czeski rząd zdecydował w poniedziałek, że koncern Unipetrol będzie przez kolejne dwa tygodnie pobierać i przerabiać ropę z państwowych rezerw strategicznych" - poinformował prezes czeskiej Administracji Rezerw Materiałowych (SSHS) Pavel Szvagr. Unipetrol, największa w Czechach firma petrochemiczna, należąca do PKN Orlen, przerwał 26 kwietnia odbiór ropy naftowej w związku z zanieczyszczeniem surowca płynącego przez rurociąg "Przyjaźń".
Prezes czeskiej Administracji Rezerw Materiałowych (SSHS) Pavel Szvagr ujawnił, że obecna dostawa, podobnie jak poprzednia, przyznana przez rząd przed dwoma tygodniami, przekroczy 100 tys. ton ropy. Decyzję podjęto, ponieważ wydłużył się czas oczekiwania na dostawy czystego surowca z Rosji. Pierwotnie zakładano, że nastąpi to 15 maja. Teraz jest mowa o 20, a nawet 25 maja. Udostępnione zapasy z rezerw strategicznych, zdaniem Szvagra, powinny wystarczyć koncernowi na produkcję paliw do końca maja.
Powiedział on, że po dwóch dostawach ropy w zbiornikach SSHS zostanie jeszcze dwie trzecie pierwotnego zapasu. Na jego uzupełnienie Unipetrol ma pół roku, co oznacza, że zbiorniki będą pełne przed zimowym szczytem zapotrzebowania na paliwa i produkty ropopochodne.
Wicepremier, minister przemysłu i handlu Karel Havliczek powiedział, że o ile do Czech nadal będzie trafiać zanieczyszczona ropa, rząd weźmie pod uwagę kolejne uwolnienie rezerw strategicznych dla Unipetrolu.
W tej chwili nie ma powodu do spekulacji i paniki. Jeżeli zajdzie potrzeba, będziemy mogli udzielić jeszcze jednej lub dwóch pożyczek surowca. Staramy się dzielić dostawy na części, aby nie udostępnić zbyt dużej ilości ropy, bo to nie tylko zmniejsza rezerwy, ale jest także kosztowne - powiedział Havliczek. Jak dotąd nie ma żadnego powodu do obaw z punktu widzenia dostaw na czeski rynek; dostawy są ciągłe i nikt nie zakłada, że na stacjach zabraknie paliwa - oznajmił z kolei Szvagr.
Unipetrol, największa w Czechach firma petrochemiczna, należąca do PKN Orlen, przerwał 26 kwietnia odbiór ropy naftowej w związku z zanieczyszczeniem surowca płynącego przez rurociąg "Przyjaźń".
Ropa z Rosji zanieczyszczona była chlorkami organicznymi o zwiększonym stężeniu. Normy zostały przekroczone 20-30 krotnie. Związki te przyspieszają korozję i mogą zniszczyć instalacje rafineryjne.
Unipetrol przerabia ropę w rafineriach w Litvinovie oraz Kralupach nad Wełtawą. Rocznie trafia tam około 9 mln ton tego surowca. Unipetrol odbiera także ropę z Triestu poprzez rurociąg IKL, przebiegający przez niemiecki Ingolstadt.
Ukrtransnafta, ukraiński operator systemów przesyłu ropy naftowej, 11 maja poinformował o wznowieniu tłoczenia surowca do europejskich odbiorców rurociągiem Przyjaźń. 11 maja o 14:35 Ukratransnafta wznowiła przesył ropy do europejskich odbiorców rurociągiem Przyjaźń. Stało się to możliwe zwłaszcza po tym, jak specjaliści z węgierskiego koncernu MOL przeprowadzili dodatkowe analizy ropy, która obecnie znajduje się w rurociągu i potwierdzili gotowość jej odbioru - przekazano w oświadczeniu koncernu, będącego operatorem ukraińskiego odcinka Przyjaźni. Ukrtransnafta 25 kwietnia przerwała tranzyt ropy rurociągiem Przyjaźń między białoruskim miastem Mozyrz a miastem Brody na Ukrainie.
Rosyjski Komitet Śledczy 7 maja poinformował, że 6 osób ma status podejrzanych w sprawie karnej dotyczącej zanieczyszczenia rosyjskiej ropy trafiającej do rurociągu Przyjaźń. Cztery osoby są w areszcie śledczym, a dwie są poszukiwane.
Śledczy są zdania, że sześcioro podejrzanych w okresie od sierpnia 2018 roku do kwietnia tego roku sprzeniewierzyło surowiec o wartości co najmniej 1 mln rubli (ok. 15,3 tys. USD). W marcu i kwietniu 2019 roku, aby ukryć te malwersacje, kilkoro podejrzanych dostarczyło ropę naftową nieodpowiadającą standardom jakości do węzła we wsi Nikołajewka w obwodzie samarskim - głosi komunikat Rosyjskiego Komitetu Śledczego. Następnie - według śledczych - zanieczyszczona ropa trafiła do zbiornika we wsi Łopatino, a potem do systemu rurociągu Przyjaźń.
Wśród sześciorga podejrzanych są: dyrektor generalny spółki Nieftiepieriewałka Swietłana Bałabaj i wicedyrektor tej firmy Rustam Chusnutdinow; dyrektor spółki Pietronieft Aktiw - Władimir Żogolew oraz wicedyrektor spółki Magistral - Siergiej Bałandin.
Osoby te zdaniem śledczych "są uczestnikami grupy przestępczej" i dopuściły się "wielokrotnych defraudacji" surowca. Sąd zadecydował o umieszczeniu ich w areszcie śledczym.
Polska wstrzymała import rosyjskiej ropy już 19 kwietnia. Dzięki temu zanieczyszczona ropa nie dostała do polskiej rafinerii. Uchroniło to znajdujące się tam urządzenia przed uszkodzeniem. Problemów udało się też uniknąć w polskiej części rurociągu "Przyjaźń".
W związku z zaistniałą sytuacją Polska najprawdopodobniej będzie domagała się finansowej rekompensaty. Kontrakty z rosyjskim dostawcą gwarantują bowiem wysoką jakość surowca, która w tym przypadku była bardzo niska. Jak nieoficjalnie dowiedział się reporter RMF FM Paweł Balinowski, już teraz Lotos i Orlen analizują sytuację pod kątem prawnym i zastanawiają się nad formą i wysokością takiej rekompensaty.
Na razie Polska korzysta z rezerw. PKN Orlen zapewnił w komunikacie wydanym 25 kwietnia, że dostawy na stacje paliw koncernu są niezmienne. PKN ORLEN jest przygotowany do realizacji alternatywnych dostaw ropy naftowej. Dzięki realizowanej polityce dywersyfikacji kierunków dostaw prowadzonej przez Grupę ORLEN aktualnie prawie 50% ropy naftowej kupowanej przez PKN ORLEN do Zakładu Produkcyjnego w Płocku pochodzi z innych kierunków niż rosyjski, tj. z Norwegii, Angoli, Nigerii i Arabii Saudyjskiej. Obecnie nie ma ryzyka konieczności ograniczenia produkcji ze względu na zatrzymanie dostaw surowca rurociągiem "Przyjaźń" - zapewnił PKN Orlen.
W sumie w rurociągu Przyjaźń na terenie Rosji, Białorusi, Polski i Ukrainy zgromadziło się ok. 5 mln ton zanieczyszczonej ropy, z tego ok. 1 mln - na Białorusi.