Apeluję do wszystkich o wykazanie się odpowiedzialnością - prezydent Francji Jacques Chirac zwrócił się z apelem o spokój po kolejnym dniu studenckich zamieszek na ulicach Paryża.
Wiadomo, że na jutro zaplanowane są kolejne wiece. - To powinny być pokojowe manifestacje odbywające się w klimacie wzajemnego poszanowania - stwierdził Chirac.
Wczoraj ulicami francuskich miast przemaszerowało ponad 250 tysięcy młodych ludzi. Jutro ma ich być jeszcze więcej. Powodem protestów są przyjęte przez rząd zmiany w kodeksie pracy, zakładające mniejsze przywileje dla młodych pracowników.
Coraz więcej komentatorów snuje porównania do sławnej studenckiej Rewolucji Majowej z 1968 r. Uczelnie były wtedy oblepione afiszami i transparentami, dochodziło do ostrych starć z policją, a na ulicach pojawiły się barykady. Różnice są jednak duże. W maju 1968 r. studenci wierzyli, że lepsza przyszłość jest w zasięgu ich ręki. Chcieli wyzwolić się ze szponów zbyt konserwatywnego i skostniałego, ich zdaniem, systemu społeczno-politycznego. Na transparentach pojawiały się idealistyczne i wręcz utopijne hasła: „Zakaz zakazywania”, „Pod paryskim brukiem plaża”.
Dzisiaj ponad 20 proc. młodych Francuzów nie może znaleźć pracy. Dyplomy wyższych uczelni przestały być dla nich gwarancją zatrudnienia. Studenci nie wierzą w lepszą przyszłość. Demonstrują, ponieważ chcą, by przyszłość była mniej czarna niż ta, której się spodziewają. Na transparentach widać po prostu wołanie o pomoc: „Nie chcemy być traktowani jak śmieci”.