​Sąd federalny dla dystryktu Columbia skazał w piątek byłego członka sztabu wyborczego Donalda Trumpa, George'a Papadopoulosa na 14 dni więzienia za składanie fałszywych zeznań. Zespół prokuratora specjalnego Roberta Muellera domagał się dlań 6 miesięcy więzienia.

Sędzia Randolh Moss nie przychylił się do wniosku prokuratury, która chciała surowszej kary dla współpracownika Trumpa. Spełnił natomiast postulat prokuratora Muellera, jeśli chodzi o nałożoną nań karę pieniężną w wys. 9,5 tys. USD.

Dodatkowo, były doradca Trumpa ds. międzynarodowej polityki energetycznej na czas kampanii 2016 r., ma pozostawać przez rok pod nadzorem kuratorskim i przepracować 200 godzin na rzecz swej lokalnej wspólnoty.

George Papadopoulos, 30-letni prawnik zajmujący się zagadnieniami międzynarodowego rynku energetycznego, złożył fałszywe zeznania Federalnemu Biuru Śledczemu (FBI) 20 stycznia ubiegłego roku, na krótko po objęciu przez Trumpa urzędu prezydenckiego.

Pierwsza rozprawa ws. składania przezeń fałszywych zeznań, w trakcie której przedstawiono mu zarzuty, odbyła się w październiku 2017 r. przy drzwiach zamkniętych.

Prokuratura zarzucała Papadopoulosowi, że jego kłamstwa ws. kontaktów sztabu wyborczego Trumpa z Kremlem, "mające pomniejszyć jego własną rolę jako świadka i zaciemnić obraz rzeczy, gdy chodzi o świadomość sztabu, że takie kontakty miały miejsce", utrudniły śledztwo, a sam Papadopoulos "odmawiał współpracy". Zmienił podejście dopiero wtedy, gdy "został skonfrontowany z własnymi e-mailami, notatkami oraz innymi dowodami".

Piątkowa rozprawa miała charakter jawny. Oskarżony przyznał się do winy i zaznaczył w swym wystąpieniu, że od pewnego czasu "współpracuje ze śledztwem". Mam nadzieję, że będzie to dla mnie druga szansa, aby odkupić swe winy - oświadczył po ogłoszeniu wyroku. Popełniłem straszliwy błąd, ale jestem dobrym człowiekiem - dodał.

Czy to zapoczątkuje efekt domina?

Zdaniem ekspertów skazanie byłego współpracownika Trumpa na karę więzienia za składanie fałszywych zeznań i złagodzenie jej w związku z pójściem Papadopoulosa na współpracę może zapoczątkować efekt domina, skłaniając innych współpracowników Trumpa do składania wyjaśnień.

Sam prezydent Donald Trump poproszony w piątek o komentarz do wyroku, powiedział dziennikarzom, że praktycznie nie znał skazanego.

Inaczej na sprawę zapatruje się adwokat Papadopoulosa, Thomas Breen, który podczas rozprawy skrytykował Trumpa za nazywanie śledztwa prokuratura specjalnego Muellera "polowaniem na czarownice" i wyraził pogląd, że prezydent Trump zaszkodził śledztwu w o wiele większym stopniu niż jego klient byłby kiedykolwiek w stanie uczynić.

George Papadopoulos został aresztowany w 27 lipca. Od 5 października współpracował z zespołem specjalnego prokuratora Roberta Muellera.

Jego zachowanie na początku śledztwa mogło istotnie utrudnić śledztwo - pisze w komentarzu Reuters - ponieważ w wywiadach, jakich zaczął on udzielać po rozmowie z FBI, ujawnił też zainteresowanie Biura profesorem Josephem Mifsudem, mieszkającym w Londynie, który twierdził, że Rosja dysponuje hakami na kontr-kandydatkę do fotela prezydenckiego Panią Hillary Clinton. Ujawnienie tych faktów w mediach uniemożliwiło przesłuchanie Mifsuda przez FBI, gdy przebywał jeszcze w Stanach Zjednoczonych - twierdzi prokuratura.

Podczas narady w marcu 2016 r., z której zachowała się dokumentacja fotograficzna oraz inne dowody, Papadopoulos siedział obok obecnego szefa resortu sprawiedliwości i prokuratura generalnego USA Jeffa Sessionsa, z którym blisko współpracował.

Papadopoulos powiedział śledczym, że zaproponował wtedy nawiązanie kontaktów z rosyjską prawniczką Natalią Weselnicką oraz z profesorem Mifsudem w celu zdobycia materiałów obciążających Clinton. Spotkało się to z poparciem pozostałych uczestników narady. Mifsud miał wcześniej poinformować Papadopoulosa, że Rosjanie posiadają tysiące maili, które mogą zaszkodzić Clinton.

W ocenie amerykańskich agencji wywiadowczych Rosja ingerowała w wybory z 2016 roku na korzyść Trumpa. Władze w Moskwie odrzucają te oskarżenia. Trump twierdzi, że żadnej zmowy między jego sztabem a Kremlem nigdy nie było".

Zespół prokuratora specjalnego Roberta Muellera zajmuje się wyjaśnieniem ingerencji Kremla w amerykańskie wybory prezydenckie w 2016 r. oraz podejrzanymi kontaktami sztabu wyborczego Trumpa z urzędnikami Rosji.

Mueller wraz ze współpracownikami bada również, czy Trump już jako prezydent próbował utrudniać prowadzenie śledztwa w sprawie rosyjskich ingerencji w wybory.

Niewykluczone, że uda mu się doprowadzić do przesłuchania Trumpa. Agencja Reutera podała w czwartek, że Mueller zgodził się przyjąć na piśmie odpowiedzi prezydenta USA Donalda Trumpa na pytania o ewentualną zmowę między jego sztabem wyborczym i Rosją w sprawie ingerencji Moskwy w wybory w USA.

(ł)